W sobotę w Busku-Zdroju doszło do wydarzeń, które od kilku dni elektryzują polską opinię publiczną. Mowa o skandalicznej sytuacji z udziałem ojca Joanny Opozdy, który zabarykadował się w mieszkaniu i oddał strzały z broni czarnoprochowej, gdy jego rodzina usiłowała wejść na posesję. Wszystko uwieczniono na szokującym nagraniu, które od niedzieli krąży po sieci.
Od tego czasu wokół wspomnianych wydarzeń narosło wiele kontrowersji, ale jeszcze więcej wątpliwości i domysłów. Internauci zwracają bowiem uwagę, że mimo użycia broni Dariusz Opozda nie został zatrzymany. Sprawę skomentował już Antek Królikowski, który nazwał teścia "niebezpiecznym" i podkreślił to, że ojciec jego żony mógł im zrobić krzywdę. Nie krył też zdziwienia tym, jak służby podeszły do sprawy.
Strzał przebił ścianę i przeleciał nad głową mojej szwagierki, mojej siostry. Strzelał mój teść. Dariusz O. z Buska-Zdroju, uzbrojony i niebezpieczny w dalszym ciągu przebywa na wolności. (...) Bardzo dziwi mnie to, dlaczego policja w Busku bada to, czy pan Dariusz ma pozwolenie na broń, jaka to broń, a nie to, że wczoraj o mały włos nie zabił niewinnych ludzi. Co ten człowiek robi na wolności, ja się pytam?! - mówił w instagramowej relacji aktor.
Przypomnijmy: Antek Królikowski zabiera głos po strzelaninie z udziałem Dariusza Opozdy: "Co ten człowiek robi NA WOLNOŚCI, ja się pytam?!"
Do tej pory swojej wersji sobotnich wydarzeń nie przedstawiał publicznie jego teść, który opublikował jedynie "oświadczenie" w formie pisma od prawnika. Teraz postanowił jednak zabrać głos w sprawie. W wywiadzie dla Faktu Dariusz Opozda przedstawia szokującą sytuację z własnej perspektywy i twierdzi, że to on jest tutaj ofiarą.
Było ich może z 15, grube karki, a ściągał ich mój zięć — Antek Królikowski. Najpierw siłą próbowali dostać się do mojego mieszkania. Dzwoniłem na policję, ale to nic nie dało. Broniłem swojego życia, bo uważam, że ich cel był jeden – chcieli mnie zabić - twierdzi ojciec Joanny, po czym dodaje: Strzał oddałem, aby ich przestraszyć, aby dali mi spokój.
Uwiecznione na nagraniu przepychanki Dariusz Opozda nazwał chwilę później "napadem" i twierdzi, że gdyby coś mu się stało, to zostałoby to zapewne przedstawione w mediach w zupełnie inny sposób. Zapewnia też, że ostrzegał o możliwości oddania strzału i tak rzeczywiście zrobił, jednak aby "tylko przestraszyć" napastników. Zdradził również, jak wszedł w posiadanie broni.
Siekierami i młotami rozwalili jedne drzwi i próbowali zrobić to samo na piętrze. To był ostatni bastion. Strzeliłem, aby tylko przestraszyć. Ślad od wystrzału jest pod samym sufitem. Wcześniej ostrzegałem. To broń czarnoprochowa. Nie trzeba na nią zezwolenia. Umiem się z nią obchodzić, należę do kółka strzeleckiego - zapewnił.
Co więcej, Dariusz Opozda złożył już podobno doniesienie na zięcia, który - jego zdaniem - jest winny wspomnianej sytuacji. Zarzucił mu uszkodzenie mienia oraz napaść, a bliskim kłamstwo, gdyż w jego części posesji żona podobno nie miała rzeczy, które mogliby chcieć zabrać. Nie tłumaczył się natomiast z gróźb, które kierował w stosunku do rodziny.
Jakie DM-y dostajemy od celebrytów? Dowiecie się w najnowszym Pudelek Podcast!