Kariera Dariusza Siatkowskiego została gwałtownie przerwana przez jego nagłą śmierć. Utalentowany i niezwykle przystojny gwiazdor mógł jeszcze zagrać w wielu hitowych produkcjach, ale jego plany zostały w jednej chwili przekreślone. Mimo to, po prawie 25 latach pracy aktorskiej, koszalinianin mógł pochwalić się imponującym dorobkiem artystycznym.
Siatkowki pojawił się wielu kinowych przebojach, w tym m.in. w filmach "Demony Wojny Wg Goi", "Kroll" czy "Reich" w reżyserii Władysława Pasikowskiego, gdzie zagrał u boku takich gwiazd jak Bogusław Linda czy Olaf Lubaszenko. Na małym ekranie z kolei aktora można było zobaczyć w "Pitbullu" czy w "Na dobre i na złe".
Utalentowany aktor zamknięty do szuflady
Większość odgrywanych przez Siatkowskiego ról była drugo-, a nawet trzecioplanowa, wiele z nich nie zapadło w pamięci widzów. Wyjątkiem była odegrana przez niego postać Pawła Zawady w absolutnie kultowym "Koglu-Moglu", a także w "Galimatias, czyli kogel-mogel II". Tą rolą aktor podbił serca Polaków, a w szczególności wzdychających do niego Polek.
Rola męża Kasi miała być dla koszalinianina przepustką do oszałamiającej kariery. Tak się jednak nie stało. W wielu wywiadach Siatkowski podkreślał, że "Kogel Mogel" go zaszufladkował, a reżyserzy "bali się" brać go do nowych projektów ze względu na przypiętą łatkę komediowego Zawady. Siatkowski jednak nie zamierzał zrezygnować z pasji.
Oprócz grania w filmach aktor pojawiał także na deskach teatrów, a za swoje kreacje zdobywał nagrody i wyróżnienia. W 2005 roku zadebiutował jako reżyser teatralny. Na początku XXI wieku nie cieszył się już może statusem wielkiej gwiazdy, a jego kariera znacząco zwolniła, ale artysta spełniał się w pomniejszych produkcjach, m.in. grając detektywa w serialu "Fala zbrodni".
Wiadomość, która wstrząsnęła Polską
11 października 2008 roku Polskę zmroziła zupełnie niespodziewana wiadomość. W mediach poinformowano o śmierci Dariusza Siatkowskiego. Branża i widzowie byli wstrząśnięci nagłym odejściem aktora.
Odszedł niespodziewanie w wieku 48 lat, w wieku najlepszym i dla aktora, i dla mężczyzny. Ciągle mamy w pamięci jego wyraziste role. Docenialiśmy je pospołu z publicznością i krytykami - przekazali wówczas w oświadczeniu dyrekcja i zespół Teatru im. Jaracza w Łodzi, w którym pracował Siatkowski.
Wcześniej nic nie zapowiadało tak ogromnej tragedii. Dariusz nie zmagał się z przewlekłymi chorobami, a media nie donosiły o żadnych skandalach z jego udziałem. Miał dopiero 48 lat, przed nim był jeszcze kawał życia.
Ciało Siatkowskiego znaleziono w pokoju w jednym z hoteli pod Łodzią. Na miejscu pracowała policja, która jednak nie ujawniła żadnych szczegółów dotyczących przyczyn czy okoliczności zgonu. W mediach szybko zaczęły namnażać się rozmaite teorie.
Przedawkowanie leków?
Początkowo mówiono o morderstwie, śledczy jednak wykluczyli tę ewentualność. Przeciw niej świadczył fakt, że drzwi od pokoju hotelowego, w którym nocował Siatkowski, były zamknięte od środka, a klucze posiadała jedyne ekipa sprzątająca, która znalazła jego ciało.
Z czasem zaczęły szerzyć się pogłoski, że aktor na kilka dni przed śmiercią skarżył się na przeziębienie, a zmarł z powodu przedawkowania lekarstw na zapalenie górnych dróg oddechowych. Ta wersja jednak także nie została potwierdzona przez prokuraturę.
Najpopularniejszą i najczęściej powielaną przez media była teoria o rzekomej nieleczonej depresji aktora, która miała doprowadzić go do alkoholizmu i problemów z narkotykami. Według zwolenników tej hipotezy 48-latek miał przedawkować bliżej niesprecyzowane substancje psychoaktywne.
Na te głośne, krzyczące z nagłówków plotki zareagowali przyjaciele gwiazdora, stanowczo im zaprzeczając. Głos w sprawie zabrał wówczas m.in. Bogdan Hussakowski, który przez wiele lat był dyrektorem Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi, a także przyjacielem zmarłego.
To bzdura! Darek nigdy nie pojawił się w teatrze nietrzeźwy, nigdy nie zawalił żadnej próby, żadnego przedstawienia - oświadczył wtedy na łamach "Expressu Ilustrowanego".
Zagadkę pomogłaby rozwikłać sekcja zwłok, która mogłaby wykazać ewentualne ślady leków lub narkotyków w organizmie denata. Co ciekawe, badanie zostało przeprowadzone, jednak do dziś nie wiadomo, co stało się aktami, mogącymi zawierać odpowiedzi na wszystkie nurtujące pytania. Najbliżsi zmarłego przez lata nie komentowali sprawy. Do dziś żadna z teorii nie została potwierdzona, a okoliczności śmierci Dariusza Siatkowskiego pozostają tajemnicą