Dawid Kwiatkowski znalazł się w grupie celebrytów, którzy wprost opowiedzieli o byciu w terapii. W zeszłym roku piosenkarz przyznał, że po pomoc terapeuty zgłosił się przed festiwalem w Sopocie, na którym miał wystąpić (i na którym ostatecznie zdobył Bursztynowego Słowika). "Nie wiem, czy bez niego wyszedłbym na scenę" - wyznał wtedy 26-latek.
W ostatniej rozmowie z reporterem Pudelka Dawid Kwiatkowski zdradził, że są jeszcze tematy, których nie przepracował. Jak wyznał, przed terapią miał problem z docenianiem siebie i własnych sukcesów:
Wydaje mi się, że ja trochę nie pasuję do tego świata, że jakieś szczęście się wydarzyło, jakiś los, a nie moja ciężka praca. Dlatego mój terapeuta pracuje nad tym, żebym po zaśpiewaniu nie mówił "udało się" tylko "zrobiłem to". A ciężko mi to przychodzi. Zawsze mi się wszystko "udaje", a nie, że na to "zapracowałem" - powiedział.
Jak zaznaczył Kwiatkowski, terapia nie powinna być powodem do wstydu, a praca nad głową w gabinecie terapeutycznym nie różni się tak bardzo od choćby pracy nad ciałem na siłowni.
Ten świat, który widzimy w social mediach, jest bardzo przekłamany. Podawane są nam zdjęcia, ludzie, sytuacje, które są dla nas nie do osiągnięcia - mówię o wspaniałych wakacjach, ciałach, twarzach, o cerze bez skazy. (...) Spora część influencerów psuje psychikę młodym ludziom. Młodym i nie tylko - stwierdził z goryczą.
26-latek przyznał, że sam także podlega tej presji. Tak było ostatnio, kiedy musiał mierzyć się z nieprzychylnymi komentarzami dotyczącymi jego ciała po publikacji zdjęcia z plaży.
Zobaczcie całą rozmowę.