Nowy rok nie zaczął się szczęśliwie dla byłych małżonków z zespołu Piękni i Młodzi oraz ich obecnych partnerów. W sylwestrową noc doszło do bójki pomiędzy Joanną - dziewczyną Dawida Narożnego a Krzysztofem - chłopakiem Magdaleny Narożnej.
Joanna twierdzi, że została zaatakowana przez Krzysztofa po tym, jak Dawid próbował dowiedzieć się od Magdy, pod czyją opieką znajduje się ich córka, Gabrysia. Według relacji kobiety, Magdalena nie była chętna do wyjaśnień, gdyż wolała w tym czasie pić alkohol. Gdy Dawid powtórzył pytanie, Magdalena rzekomo "ruszyła na Joannę z rękami", a w ślad za nią miał podążyć Krzysztof, co zmusiło Joannę - jak twierdzi - do użycia gazu pieprzowego. Wobec zastosowania tak ostrego środka, Krzysztof miał uderzyć Joannę w głowę tak dotkliwie, że "przestawił jej szczękę i prawdopodobnie uszkodził bębenek". Joanna zapowiedziała skierowanie sprawy na policję.
Na temat bójki wypowiedział się menedżer Pięknych i Młodych, który zbagatelizował zajście, mówiąc, że "codziennie na świecie dzieje się jakaś przemoc", oraz Magdalena Narożny, która napisała na Instagramie, że fragment filmu opublikowany na InstaStory Joanny był "z premedytacją przycięty i specjalnie zaaranżowany".
Narożna zapowiedziała podjęcie kroków prawnych, "licząc na zwycięstwo prawdy". Zaznaczyła też, że nie będzie podawać i komentować szczegółów sytuacji i pozostawia ją do wyjaśnienia prawnikom.
W sprawie głos zabrał również były mąż Magdaleny, Dawid Narożny. W obszernym wpisie na Instagramie twierdzi on, że Krzysztof wielokrotnie bywał wobec niego agresywny.
"Jest to bardzo przykra sytuacja... Tak naprawdę wszystko zaczęło się od mojego zapytania, gdzie znajduje się nasze dziecko. Wtedy zostałem zaatakowany słownie przez swoją byłą żonę. 20 listopada zostałem pobity przez jej obecnego partnera, groził mi. Kiedy drugiego dnia świąt pojechałem po swoje dziecko, K. wyszedł z domu, plując na mnie i odgrażając się. Telefon z pogróżkami otrzymałem również pierwszego dnia świąt. Na wszystko mam dowody, ponieważ bojąc się o swoje życie i zdrowie, postanowiłem nakręcić wszelkiego typu kontakty z tymi ludźmi".
"Wielokrotnie też groził mojej partnerce, nie hamował się nawet przy moim dziecku. Ta blizna na moim czole jest dziełem tego osobnika w hotelu po koncercie (wówczas była wezwana policja i pogotowie, które zabrało mnie ze względu na obrażenia). Moja była żona nie potrafiła mi odpisać na SMS-y, czy moja córka znajduje się pod opieka osoby trzeźwej nie chciała mnie również poinformować wówczas, gdy siedziała o 1 w nocy w barze, pijąc wódkę. Na pytanie, gdzie jest moje dziecko, usłyszałem jedynie "wypier.alaj".
"Od pewnego czasu z matką swojego dziecka kontaktowałem się jedynie przez komunikatory, gdyż nie chciałem więcej znosić wyzwisk, obelg w stosunku do mnie i mojej partnerki. Dlatego, aby zahamować pewne zachowania, nagrywałem każde spotkanie z tym państwem, informując ich o tym. Mam nadzieję, że wszyscy Państwo w końcu poznają prawdę i zobaczą, że to wszystko TAM nie wygląda tak samo, jak na obrazkach... P.S. Odpowiadając na Wasze pytania, Asia ma przestawioną szczękę i podejrzenie pęknięcia bębenka od uderzenia oprawcy... jutro mamy wizytę u laryngologa" - informuje Dawid.
W komentarzach internauci zwracają uwagę, że udostępniając tego typu oświadczenia, uczestnicy tego zdarzenia robią jedynie "niepotrzebny szum wokół swojego życia prywatnego", a cała sprawa odbija się na dziecku.
Mają rację?