Dwa lata temu Justyna Żyła śmiało wkroczyła do show biznesu po tym, jak na Instagramie zmieszała z błotem swojego byłego męża, Piotra Żyłę, twierdząc, że porzucił ją dla kochanki i nie interesuje się dziećmi.
Choć nagle rodzinne brudy Żyłów zaczęły być tematem we wszystkich mediach w Polsce, można było odnieść wrażenie, że Justynie odpowiadało takie zamieszanie. Wkrótce wzięła udział w rozbieranej sesji do Playboya (która notabene była jedną z najgorszych w historii magazynu), a następnie założyła na YouTube kanał o tematyce kulinarnej.
Żyła zaczęła też dostawać zaproszenia na branżowe imprezy, udzielać wywiadów i odwiedzać programy śniadaniowe. Jedna z lokalnych stacji telewizyjnych zaproponowała jej nawet własny program pt. Pierzemy brudy do czysta, w którym aspirująca celebrytka godziła zwaśnione rodziny.
Zwieńczeniem wielomiesięcznych starań Justyny o bycie w centrum uwagi była propozycja udziału w Tańcu z Gwiazdami. Niestety pląsanie po polsatowskim parkiecie okazało się trudniejsze, niż myślała. Od pierwszego odcinka miała spore problemy z rytmem i koordynacją ruchową, a jurorzy byli wobec niej bezlitośni. Jedynie dzięki głosom widzów Żyle udało się utrzymać w programie aż do piątego odcinka.
Po odpadnięciu z show Justyna zapowiadała kolejne "projekty". Marzyła np. o własnym programie kulinarnym w telewizji. Niestety jej kariera skończyła się równie szybko, jak się zaczęła i wkrótce słuch o Żyle zaginął. Wygląda jednak na to, że 33-latka ma nadzieję na jej wskrzeszenie.
Ostatnio Justyna wybrała się na siłownię, gdzie ćwiczyła pod okiem trenera personalnego i... w obecności fotografa. Z poświęceniem wyciskała z siebie siódme pory i uśmiechała się do obiektywu.
Myślicie, że uda jej się jeszcze wrócić do show biznesu?