Nie jest tajemnicą, że wiejskie życie potrafi być przytłaczające do mieszkańców dużych miast - i odwrotnie. Świadczyły już o tym takie formaty jak "Rolnik szuka żony" czy nawet "Damy i wieśniaczki", gdzie uczestnicy przekonywali się, że wyjście ze strefy komfortu bywa kłopotliwe. Niedawno do zagadnienia na nowo postanowiła podejść telewizja Polsat.
Na początku stycznia ogłoszono, że na antenie niebawem zadebiutuje format "Farma", który wcześniej zdobył już popularność w wielu krajach. Zadaniem uczestników jest przetrwać kilka tygodni w gospodarstwie bez ciepłej wody i prądu, a czas umilać sobie będą typowo "wiejskimi" zadaniami, jak uprawa roli czy opieka nad zwierzętami. Po pierwszym odcinku show już wiemy, że może nie być łatwo...
W pierwszym odcinku poznaliśmy wszystkich uczestników formatu, którzy przez najbliższe tygodnie będą walczyć z wiejską codziennością. Na wszystko będą musieli zapracować sami, a efekty kolejnych wyzwań będą rzutować na to, jak upłynie ich pobyt w "Farmie". Na miejscu pierwsi pojawili się Tomek, Iza, Kinga, Kuba i Karol. Pierwszy z wymienionych został w tym odcinku "Farmerem Tygodnia", przez co musiał kierować resztą uczestników.
Niezmierne ważne zadanie, któremu muszę sprostać. Nie czuję się przygotowany do bycia farmerem, ale podołam temu zadaniu - mówił z powagą.
Wkrótce w gospodarstwie pojawili się także Karol, Rafał, Kinia, Monika, Marta i Beata. Szybko okazało się, że różnice charakteru dadzą im się we znaki, a część panów traktuje program nie tylko jako wyzwanie. Kuba, na co dzień barman, mieszkający w Norwegii, wyraźnie liczy na płomienny romans z jedną z uczestniczek. Niemal od początku padło na Kingę, która wyraźnie wpadła mu w oko.
Ja jestem pies na baby. (...) Pomogłem jej zejść, bo bałem się, żeby nie spadła już pierwszego dnia. Nie było w tym żadnych podtekstów... jeszcze! Myślę, że Kinga się ucieszyła. Chyba tego ode mnie oczekiwała, a ja zawsze spełniam oczekiwania kobiet - przechwalał się.
Opinie co do samego gospodarstwa były natomiast podzielone. Niektórzy podziwiali, że "takie miejsce się uchowało", inni od razu wskazywali, że wcale łatwo nie będzie. Ich obawy wkrótce potwierdziły prowadzące, Marcelina Zawadzka i Ilona Krawczyńska.
Teraz się cieszycie, ale to jest miejsce, które będzie dla was odwykiem od wszystkiego, co kochacie. Od porannej kawy, gorących kąpieli. Czeka was bardzo dużo pracy, bo wszystko to, co widzicie, jest do ogarnięcia - mówiła druga z pań do zebranych.
Lojalnie wspomniano już na starcie, że osoba, która narazi zwierzęta na szkodę czy niebezpieczeństwo, zostanie dyscyplinarnie usunięta z "Farmy". Na razie ciężko wyrokować, czy kogoś spotka taki los, gdyż nawet dojenie krowy czy ogrzanie gospodarstwa było dla uczestników sporym wyzwaniem. W międzyczasie między niektórymi rodziły się pierwsze przyjaźnie, a inni - woleli trzymać nowych znajomych na dystans.
Nikt mnie nie będzie wąchał. A nawet jeśli, to będzie to jego problem, a nie mój. Nie lubię ludzi. Uważam, że w większości są ignorantami - mówiła Marta, która powoli pracuje na rolę pierwszej outsiderki programu.
O tym, jak potoczą się ich dalsze losy, przekonamy się w nadchodzących odcinkach. Wygląda jednak na to, że widzowie znajdą tu wszystko: zmagania z własnymi słabościami, spięcia między uczestnikami, a nawet (zapewne) romanse. Będziecie oglądać?
Dlaczego stacja TTV stała się wylęgarnią patocelebrytów o kryminalnej przeszłości?