W 2018 roku światowe media poinformowały o nagłej hospitalizacji Demi Lovato. Piosenkarka miała trafić do szpitala w wyniku przedawkowania heroiny, a uzależnienie od narkotyków niemal przypłaciła życiem. Jak sama twierdzi po latach, od zgonu dzieliło ją zaledwie 10 minut, a skutki zdrowotne, które musiała ponieść, były niezwykle poważne.
Pobyt Demi Lovato w szpitalu wywołał potężną dyskusję w mediach, a sama zainteresowana twierdziła później, że wyciągnęła z tej sytuacji odpowiednie wnioski. Formą rozliczenia się z przeszłością ma być dla piosenkarki dokument Dancing with the Devil, którego szokujące fragmenty od kilku dni elektryzują amerykańską opinię publiczną.
Zobacz też: Demi Lovato zabrała głos po przedawkowaniu: "Nie wygrałam z uzależnieniem, ale będę walczyć"
Teraz dowiadujemy się, że w nowej serii dokumentalnej Demi otwiera się na temat rzekomej napaści seksualnej ze strony dilera narkotyków, który doprowadził ją na granicę życia i śmierci. Lovato przyznała bowiem, że uprawiała z nim seks w dniu przedawkowania, co przyznała w momencie przyjęcia do szpitala. Z czasem zrozumiała jednak, że nie była wtedy w stanie podjąć racjonalnej decyzji.
Pamiętałam, że na mnie leżał, więc odpowiedziałam "tak". Po miesiącu od przedawkowania zdałam sobie jednak sprawę, że w tamtym momencie nie byłam w stanie podjąć świadomej decyzji. Tak ogromna trauma nie przechodzi ot tak z dnia na dzień - wyznała przed kamerami.
Co więcej, okazuje się, że po wyjściu ze szpitala Demi kolejny raz sięgnęła po heroinę i to od tego samego dilera. Dziś twierdzi, że "chciała się na nim odegrać i odzyskać kontrolę nad sytuacją", jednak szybko zdała sobie sprawę z tego, że kolejny raz sięgnęła dna.
Chciałabym powiedzieć, że to była ostatnia noc, gdy kiedykolwiek dotknęłam heroiny, ale to nieprawda. Chciałam przejąć kontrolę nad sytuacją i ukarać go za to, co zrobił. Chciałam, żeby teraz to był mój wybór, a on miał też coś, czego tak bardzo pragnęłam, czyli właśnie narkotyki. Skończyło się na tym, że kolejny raz byłam na haju. (...) Zastanawiałam się potem: "Jak to możliwe, że wzięłam to samo, przez co chwilę temu prawie umarłam?". Byłam załamana własnymi decyzjami - twierdzi.
Dowiadujemy się też nieco więcej na temat samego przedawkowania oraz obecnego stosunku Demi do narkotyków. Z dokumentu wynika, że tygodnie przed hospitalizacją piosenkarka regularnie zażywała metamfetaminę, heroinę i paliła crack. Wyznała nawet, że pewnego razu urządziła sobie "szał zakupowy" u wspomnianego dilera i sama nie wie, jak udało jej się to przeżyć.
To mogło mnie zabić. (...) Zaczęłam brać heroinę rekreacyjnie, ale to oczywiste, że z heroiną nie można mieć takiego stosunku. Po prostu się uzależniasz - zauważa przytomnie.
Dziś Demi twierdzi, że nie zażywa już substancji, które mogłyby ją zabić. O ile twardym narkotykom mówi zdecydowanie "nie", to podobno nie jest w stanie sobie odmówić marihuany i alkoholu, przed którymi nie zamierza się też bronić. Uważa bowiem, że trzymanie się od nich z daleka tylko ją bardziej zachęca. Nie padło niestety pytanie, czy słyszała kiedyś o tym, ile osób rocznie umiera z powodu alkoholizmu...
Nauczyłam się, że odmawianie sobie pewnych rzeczy kończy się tak, że chcę ich jeszcze bardziej. Wiem na pewno, że skończyłam z tym, co może mnie zabić... Ale czasem chciałabym się po prostu zrelaksować, na przykład paląc zioło - mówi.
Wierzycie, że to faktycznie koniec jej problemów?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, skorzystaj z listy miejsc, w których możesz szukać pomocy. Znajdziesz ją TUTAJ. Pamiętaj! W sytuacji zagrożenia życia zawsze dzwoń na numer alarmowy 112!