Ostatnio o Deynn znowu jest głośno za sprawą ogłoszonej na początku października ciąży. Celebrytka i jej ukochany spodziewają się pierwszego dziecka, ale nie wszyscy fani potrafią cieszyć się ich szczęściem i podejrzewają, że był to ich sposób na poradzenie sobie z małżeńskim kryzysem. Deynn nie mogła zostawić tego bez komentarza.
Ratowanie niestabilnego związku dzieckiem... - brzmiała wiadomość, którą udostępniła i na którą odpowiedziała.
Zastanów się, co ty piszesz. Wiem, że to takie popularne: "Zrób dziecko, jak jest źle - to się naprawi". Gówno prawda, może i się naprawi, ale tylko na chwilę. Rzeczy niewyjaśnione, zaklejone lekkim plasterkiem, w końcu nabiorą siły i uderzą z podwójną mocą - brzmiał fragment jej odpowiedzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Influencerka postanowiła także opowiedzieć fanom o swojej walce z trądzikiem. Jak przyznała, zmaga się z nim od kilkunastu lat, a ponieważ kiedyś nie było jej stać na leczenie, nauczyła się żyć z tym problemem.
Z trądzikiem zmagam się od kiedy skończyłam 14–15 lat. Kiedyś rodziców nie było stać na dermatologa, więc nauczyłam się z nim żyć. Były momenty, że był on większy lub mniejszy, ale zawsze był, zawsze - zaczęła swoją opowieść i przypomniała o wydarzeniach sprzed roku. To właśnie wtedy zmarła jej ukochana mama.
W 2023 roku, wraz z tą rozpaczą, ten trądzik przyszedł taki, że... wyglądałam bardzo źle. Tłumaczyłam sobie, że jest to spowodowane stresem, bo to był tragiczny czas - ja od środka umarłam. Potrzebowałam czasu, żeby odżyć na nowo, i po kilku miesiącach cera zaczęła się poprawiać. Znowu nic z tym nie robiłam. W lipcu/sierpniu znowu mnie wysypało, ale to był trądzik, jakiego nigdy nie miałam. To były bolące bulwy - nie mogłam leżeć ani na jednej, ani na drugiej stronie. Był na żuchwie, policzkach, koło uszu, na szyi... To było tak bolesne, że nigdy wcześniej, mimo że żyję z trądzikiem od kilkunastu lat, czegoś takiego nie doświadczyłam - dodała.
Deynn dowiedziała się, że ma niedoczynność tarczycy
W trakcie badań ciążowych Deynn dowiedziała się, że ma problemy z tarczycą. Otrzymała specjalne leki, które pozwoliły jej pozbyć się tego wstydliwego problemu. Zaapelowała także do fanów, by często się badali.
Poszłam na różne badania i wyszło, że mam niedoczynność tarczycy. Byłam załamana, ale pani doktor przepisała mi leki, których nie mogę reklamować, a które bierze się rano na czczo. Po miesiącu zauważyłam, że te bulwy zaczęły się zasysać od środka, zaczęły wysychać... I teraz mam cerę jak pupa niemowlaka. Ciąża plus leki zrobiły cuda! Czuję się, jakbym dotykała nie swojej skóry. Morał z tego jest taki, że trzeba się badać porządnie - przyznała.
Doceniacie jej szczerość?