Deynn i Majewski dość prędko zrozumieli, że show biznes wcale nie jest tak piękną bajką. Na początku 2018 roku rozkręcili dramę, którą do dziś warto przedstawiać jako przestrogę dla aspirujących celebrytów. Głośna afera z siostrą Marity okazała się jednak cenną lekcją. Deynn i Majewski zniknęli z mediów społecznościowych i wyjechali do Stanów Zjednoczonych, by - jak wówczas przekonywali - zmienić swoje życie. Choć początkowo chyba mało kto wierzył w ich przemianę, dziś faktycznie trzeba przyznać, że prezentowany przez nich w mediach ugrzeczniony wizerunek w końcu niesie za sobą nieco więcej niż tylko internetowe dramy...
ZOBACZ: Deynn i Majewski ZEBRALI 200 TYSIĘCY ZŁOTYCH na walkę z koronawirusem! "Jesteście najlepsi!"
Obecnie Deynn i Majewski pomieszkują sobie we Wrocławiu, prowadzą fundację Unicorn i sprawnie działają w sieci. Nie da się ukryć, że zmienili też swoje podejście do fanów, których jeszcze dwa lata temu traktowali z niemałą pogardą. Dziś odmieniona Marita stara się być z obserwatorami w stałym kontakcie, dzieląc się z nimi nowinkami ze swojego codziennego życia w mediach społecznościowych. W tym celu zorganizowała popularne wśród celebrytów (zwłaszcza tych znudzonych przesiadywaniem w domu) Q&A i powróciła wspomnieniami do depresji, z którą zmagał się Daniel.
Przypomnijmy w tym miejscu, że po raz pierwszy Majewski otworzył się na temat problemów psychicznych, gdy po "wielkim powrocie" publicznie przeprosił za wyrządzone krzywdy.
Deynn przyznała, że choć sama nie zmagała się z depresją, żyła z Danielem, który musiał się z nią zmierzyć po "słynnej aferze z siostrą", więc poniekąd ma na temat tej choroby pojęcie.
Miał okropną depresję. Depresja - wrak człowieka, cień - wyznaje Marita.
W odpowiedzi na kolejne pytanie celebrytka dodała, że jej zdaniem ludzie często mylą pojęcie depresji, bo ono po prostu "fajnie i modnie brzmi".
Każdy dookoła mówi, że ma depresję, bo: brzydka pogoda, słaby trening, nieudane zakupy, kiepski dzień czy kłótnia z parterem. To nie jest depresja. Depresja to okropna choroba - tłumaczy, by następnie opisać swoje doświadczenia z życia u boku osoby zmagającej się z tą chorobą.
Daniel był wrakiem człowieka, ani jeść, ani pić, ani telefon czy książka. Nic. Siedzi, patrzy się w ścianę i jest na innej planecie - wspomina.
Doceniacie jej szczerość?