Od dwóch tygodni cały świat z zapartym tchem wyczekuje nowych informacji w sprawie Diddy'ego, który usłyszał zarzuty dotyczące wymuszania haraczy, handlu ludźmi w kontekście seksualnym oraz udziału w organizacji transportów młodych kobiet, zmuszanych do prostytucji. Podczas przeszukania w jego domu znaleziono 1000 butelek oliwki dla dzieci, która miała być wykorzystywana jako lubrykant podczas wielogodzinnych orgii.
Jak wynika z aktu oskarżenia, który liczy 14 stron, Sean "Diddy" Combs od wielu lat miał dopuszczać się przemocy, znęcania się i agresji wobec kobiet. Teraz może mu grozić nawet dożywocie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Magazyn "People" poinformował, że po aresztowaniu Combs znalazł się pod specjalnym nadzorem w ramach środków zapobiegawczych. Wynikało to z jego stanu bezpośrednio po zatrzymaniu oraz niejasności co do zdrowia psychicznego. Niewykluczone, że mógł mieć myśli samobójcze. Obecnie raper oczekuje na proces w areszcie Metropolitan Detention Center. Jak podaje "People", w ostatnich dniach odwiedziła go rodzina, a on sam nie jest już pod wspomnianym nadzorem.
Diddy jest skoncentrowany na procesie
Głos zabrał prawnik Combsa, który przekazał magazynowi "People", że jego klient jest teraz skoncentrowany na procesie do którego dojdzie najprawdopodobniej na początku października, chce bowiem opowiedzieć historię ze swojej perspektywy.
Jest skupiony i bardzo silny. Koncentruje się na obronie i przygotowuje się do procesu - powiedział prawnik rapera.
Według medialnych przekazów po aresztowaniu prawnicy Combsa zaproponowali kaucję w wysokości 50 milionów dolarów, ale propozycja została odrzucona przez sędziego.