Wydawać by się mogło, że świadomość w społeczeństwie z roku na rok wchodzi na wyższy poziom. Że wraz z młodym pokoleniem zapanują w przestrzeni publicznej nowe standardy. Niestety wciąż co jakiś czas przekonujemy się, że do ideału inkluzywności jeszcze sporo nam brakuje. Niestety na własnej skórze musiała się o tym przekonać całkiem niedawno promująca się na Tik Toku dietetyczka Ula Malinowska. Dziewczyna opowiedziała w sieci, jak została niedawno zaatakowana na ulicy przez bandę anonimowej młodzieży.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nazwali ją na ulicy "wielorybem". Potem zaczęli uciekać
Robię codziennie "lajwy" z chodzenia 10 tysięcy kroków. (…) Do tej sytuacji doszło na samym końcu, gdy już zaczęłam się żegnać. Kończąc lajwa, zauważyłam, że idzie w moją stronę grupka osób. (…) Zaczęłam słyszeć jakieś śmiechy z tamtej strony. Spojrzałam. Zobaczyłam, że się wszyscy na mnie patrzą i się uśmiechają. Miałam wrażenie, że się ze mnie śmieją. Były tam z dwie dziewczyny i około 6 chłopaków. (…) Zaczęli mówić do mnie, że jestem wielorybem. "Ha ha, ale wieloryb". Powtórzyli to z 6 razy. Wszyscy się śmiali. Te dziewczyny też. Ja byłam w takim szoku, że stałam i nie dowierzałam. Jeden z tych chłopaków zaczął mnie przedrzeźniać - relacjonuje Malinowska na jednym ze swoich ostatnich nagrań.
Na szczęście zaledwie kilka sekund później na miejscu stawił się partner tiktokerki. Natychmiast zareagował. Nikt z wyszczekanej grupy nie miał jednak odwagi cywilnej, aby przyznać się do własnych słów.
To wszystko działo się na parkingu. Mój chłopak akurat wrócił z pracy. Zapytałam się go, czy słyszał to, co powiedzieli. Powiedziałam mu, że nazwali mnie wielorybem. On się wkurzył i do nich podbiegł. Zaczął pytać: "który to powiedział". Oni udawali, że go nie słyszą.
Przerażające?