Odkąd Meghan Markle i Harry w marcu tego roku poinformowali świat, że oficjalnie rezygnują z pełnienia obowiązków członków rodziny królewskiej, fani brytyjskiej monarchii z niecierpliwością wyczekują na każdy ich nowy ruch. Eks-książęca para postanowiła wyprowadzić się do ojczyzny Markle, tłumacząc wówczas swoją decyzję pogarszającym się samopoczuciem Meghan oraz chęcią zapewnienia Archiemu "normalnego" dzieciństwa. Niestety, dość prędko okazało się, że życie "na własną kieszeń" wcale nie należy do najprzyjemniejszych. Niedawno wyszło nawet na jaw, że od czasu przeprowadzki Meghan i Harry nie zarobili ani grosza...
Co więcej, ponoć życie w Ameryce Północnej nie do końca podoba się Harry'emu.
Niezwykle dręczy go kwestia zerwanych więzów rodzinnych - zdradził niedawno informator Sunday Mirror.
I choć początkowo uważano, że za decyzją o "wypisaniu się" z rodziny królewskiej stoi Meghan, tak w ostatnim czasie coraz więcej pojawia się doniesień, jakoby jednak większy wpływ na "Megxit" miał Harry.
Teraz natomiast głos w sprawie ich "życia na wolności" zabrał długoletni fotograf rodziny królewskiej, Arthur Edwards. 79-latek już na samym początku skrytykował słowa Harry'ego na temat Wspólnoty Narodów.
"Niezależni" Sussexowie na opublikowanym nagraniu ze spotkania organizacji charytatywnej Queenwe Commonwealth Trust zwrócili się do Brytyjczyków, by poruszyć kwestie naprawiania krzywd kolonializmu i zachęcali naród do "pogodzenia się" z przeszłością.
Gdy spojrzymy na Wspólnotę Narodów, nie będziemy w stanie iść naprzód, jeśli nie uznamy jej przeszłości. Tak wielu ludzi wykonało niesamowitą robotę, uznając przeszłość i próbując naprawić te krzywdy, ale myślę, że wszyscy wiemy, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Nie będzie to łatwe, a w niektórych przypadkach nie będzie wygodne, ale trzeba to zrobić, ponieważ wszyscy na tym skorzystają - mówił wówczas Harry.
To właśnie słowa o "uznaniu przeszłości" wyjątkowo oburzyły brytyjską opinię publiczną oraz wspomnianego już fotografa królewskiego. Ten bowiem wprost przyznaje, że krytykowanie przez Harry'ego Wspólnoty Narodów, czyli organizacji 53 krajów, przez lata utrzymywanej w takiej formie głównie za sprawą działalności królowej Elżbiety II, to przejaw "utraty zmysłów".
Bez względu na to, co powie w tej sprawie Pałac. Dla królowej to obraza - stwierdza.
Arthur Edwards postanowił jednak nie obwiniać o te słowa tylko Harry'ego. Dostało się również Meghan:
Harry powinien przestać słuchać swojej żony, która oczywiście wciska mu właśnie takie pomysły do głowy.
Emerytowany fotograf rodziny królewskiej stwierdził też, że Harry zmienił się, odkąd poślubił Meghan.
Przez ostatnich kilka lat Harry zrobił się zgorzkniały… Fotografuję go od dnia jego narodzin i wiem, że to Meghan stoi za jego przemianą. Myślę, że w chwili, gdy poślubiła Harry'ego, pomyślała sobie: "Dobrze, a teraz wynośmy się stąd tak szybko, jak tylko jest to możliwe". Nie miała zamiaru tutaj zostać i teraz ciągnie Harry'ego za sobą. Mam jednak nadzieję, że on wkrótce odzyska rozum - podsumowuje.
Zaskoczeni?