Za nami finał najgłośniejszego programu zimowej ramówki - TVN7 wyemitował ostatni odcinek "Królowej Przetrwania". Konia z rzędem temu, kto wie na czym ten format w ogóle polegał i co zwycięstwo w nim tak naprawdę oznacza, ale kronikarskim obowiązkiem donosimy, że show wygrała Natsu. Gratulujemy? Dużo bardziej interesujące niż wymyślne konkurencje okazały się dramy wokół uczestniczek, które eskalowały również poza scenariuszowe ramy i przeniosły się do internetu. I jeśli patrzeć na to w ten sposób, to kwestia zwycięstw i porażek wydaje się nieco bardziej pogmatwana i nie jest jednoznaczna z kolejnością dotarcia do mety…
O triumfie może na pewno mówić Marianna Schreiber, dla której atencja jest jak tlen. Jeśli ktoś nie daje jej wystarczająco dużo, celebrytka sama się o nią upomni, a taki show to doskonały pretekst by kombinować i jątrzyć. Z tarczą z dżungli wróciła również Paulina Smaszcz, bo, nie oszukujmy się, wystarczającym zwycięstwem jest dla niej już kamera i mikrofon, które zarejestrują, co ma do powiedzenia o Maćku Kurzajewskim. Największa przegrana to rzecz jasna Agnieszka Kaczorowska - zszargana reputacja, afera ze zdradą w tle, wyznania o "chcicy"… Nie dziwi zatem, że tancerka nie była zbyt zadowolona z tego, jak wypadła na szklanym ekranie i jako wyraz swojej dezaprobaty, nie promowała "Królowej Przetrwania" w social mediach. Ale kto potrzebuje promocji, gdy na telewizyjną wyprzedaż wystawia się swoją prywatność i najbardziej intymne myśli?! Nic, tylko brać.
Mówi się, że czas leczy rany, ale w niektórych przypadkach nawet i dwie dekady nie wystarczą, aby zapomnieć o dawnych krzywdach. Doda i Radek Majdan byli niegdyś najbardziej kolorową polską parą, naszymi Beckhamami z bazarku i prekursorami OnlyFans. Za drobną opłatą można było podejrzeć w sieci ich najbardziej intymne chwile, a kto jeszcze w tych zamierzchłych czasach internetu nie miał, mógł podziwiać ich amory w telewizji czy czasopismach dla dorosłych. Jak głośno się kochali, tak z jeszcze większym hukiem doszło do rozwodu, który, podobnie jak ich małżeństwo, z miejsca stał się medialnym cyrkiem.
Choć od tych wydarzeń minęło już 18 lat, nadal w tym cyrku uczestniczymy, a jeśli wierzyć Dorocie, to Radek jest jego "etatowym klaunem, tylko szefowa cyrku się zmienia". Tak gorzkie słowa padły z ust wokalistki w trakcie trzygodzinnego wywiadu na żywo, podczas którego jej zadaniem było albo odpowiedzieć na najbardziej niewygodne pytania, albo - by tych odpowiedzi uniknąć - zdejmować z siebie kolejne części garderoby. Artystka uznała najwyraźniej, że jej gołe ciało mogliśmy podziwiać już niejednokrotnie i to z każdej możliwej strony, więc zafundowała nam efektowny striptiz obnażający jej wszystkich byłych partnerów. Nie oberwało się chyba tylko Błażejowi Szychowskiemu, ale prawdopodobnie tylko dlatego, że po słowach, że "patrzy na mikrofon jak dz**ka na k**asa", każda inna obelga pod jego adresem wypadłaby raczej blado.
Majdan w przeciwieństwie do innych eks-facetów Dody, nie ciąga jej po sądach i nie musi oddawać drogich prezentów, ale zrobił coś dużo gorszego: złamał serce i prawdopodobnie spatologizował jej spojrzenie na miłość i związki. Swoją cegiełkę dołożył też do tego niewdzięczny Nergal, ale wszystko zaczęło się od Radka. Jego kilkunastoletni już związek z Małgorzatą Rozenek i wizerunek czułego męża oraz ojca nie dają mu immunitetu w oczach Doroty, która, mówiąc delikatnie, nie wierzy w tak efektowną przemianę. Być może rozwiązaniem byłaby szczera rozmowa i wyjaśnienie dawnych krzywd, ale to się pewnie nigdy nie wydarzy. Majdan chciałby zamknąć ten rozdział na zawsze, ale nie na warunkach Rabczewskiej, która oczekiwałaby publicznego pokajania się i przyznania, że zawiódł jako mężczyzna.
Internauci słusznie zadają sobie pytanie, czy po tylu latach jest w ogóle sens do tego wracać? Życie wprawdzie toczy się dalej, ale dla skrzywdzonej kobiety często stanie w miejscu. I choć swego czasu każde rozstanie Dody budziło spore emocje, to nadal, ilekroć z jej ust pada imię Radosława, sięgają one zenitu. Tych dwoje może licytować się na to, kto kogo i z kim zdradzał, ile miał zadym, które z nich ma wyrok bądź nie, ale jedno jest pewno - medialnie są na siebie skazani dożywotnio.
Na koniec naszego podsumowania przenosimy się za ocean, skąd znowu napływają niepokojące wieści o Justinie Bieberze. Niegdysiejszy idol nastolatek, od kilku lat cieszący się muzyczną emeryturą, wydawał się być na dobrej drodze do pokonania demonów przeszłości. Małżeństwo z Hailey Baldwin i narodziny ich syna miały wyprowadzić Justina na prostą i uleczyć z traum, których doświadczył jako śpiewające dziecko w zepsutym Hollywood. Niestety, najnowsze nagrania z udziałem piosenkarza nie napawają optymistycznie. Wygląd gwiazdora i jego zachowanie sugerują powrót do używek, być może twardszych niż marihuana. Przedstawiciele Biebera wprawdzie gorąco temu zaprzeczają, ale internauci zasadnie pytają: czy tak powinien zachowywać się świeżo upieczony ojciec? Z drugiej strony, czy takie pytania i zainteresowanie jego życiem prywatnym wynikają z prawdziwej troski? Publiczność nie może chyba się zdecydować, czy woli widzieć zdrowego i szczęśliwego Biebera, a może bardziej interesujący byłby jego ostateczny upadek, tak doskonale wpisujący się w znane nam już życiorysy problematycznych dziecięcych gwiazd?
Gdyby się nad tym naprawdę zastanowić, to chyba niewiele jest osób, które Justinowi dobrze życzą, a już na pewno nie w jego najbliższym otoczeniu - szczególnie, że porzucając karierę muzyczną i koncertowanie, przestał być maszynką do robienia pieniędzy. Możliwe, że czeka nas wielki comeback i próba przekonania świata, że Bieber wrócił do formy, ale ostatecznie będzie to sygnał, że ktoś znowu postanowił na nim zarobić…
