W piątek na łamach "Pulsu Biznesu" ukazał się obszerny artykuł, w którym ujawniono nowe szczegóły głośnej afery z Dodą i Emilem S. w rolach głównych. Według ustaleń dziennikarzy zabezpieczono blisko 11 milionów złotych z ich majątku na poczet wierzycieli, a to jedynie ułamek tego, co podano do wiadomości publicznej we wspomnianej publikacji. O szczegółach możecie przeczytać tutaj:
Doda komentuje głośny tekst o aferze z udziałem jej i Emila S.
W sobotę Rabczewska gościła na kanapie "Dzień Dobry TVN", gdzie dyskutowała z prowadzącymi na temat popularności w sieci czy ciemnych stron sławy. Temat tekstu "Pulsu Biznesu" nie został jednak przemilczany, a Marcin Prokop na szczęście pamiętał, aby zapytać Dodę nie tylko o zdjęcia w bikini, lecz także o ustalenia dziennikarzy.
Po raz kolejny pojawiły się teksty o byłym partnerze, który wmieszany jest w jakąś aferę... - zaczął Prokop.
O którym? Bo jest kilku - rzuciła Doda.
Emil S., tak o nim mówią - dopowiedział Marcin. Ty jesteś postawiona obok tych wszystkich historii. Jak to czytasz, to czujesz się tego ofiarą, czy osobą współodpowiedzialną?
Nigdy nie czuję się niewspółodpowiedzialna, ponieważ całe moje życie jest wynikiem różnych decyzji: gorszych, złych, pomyłek, niewiedzy, naiwności. Ale nie można od tego umywać rąk i trzeba jak najbardziej stawić temu czoła - mówiła Rabczewska. Natomiast śpię spokojnie, uważam, że takie artykuły w ogóle nie powinny pojawiać się w mediach, od tego jest sąd i akta sprawy nie powinny w żaden sposób wypływać z prokuratury, zresztą to jest chyba nielegalne. Nie powinno się sprzedawać dziennikarzom tajnych akt sądowych czy prokuratorskich. Jestem zszokowana, że ktoś robi z tego taką pożywkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednocześnie zapewniła, że czeka na moment, w którym będzie mogła się do tej sprawy ustosunkować i oczywiście stawi się w sądzie. Nie chodzi jednak o opinię publiczną, lecz właśnie o wymiar sprawiedliwości.
Śpię spokojnie, nie mogę się doczekać od 3 lat, kiedy ta sprawa trafi na wokandę, bym ja mogła w końcu się do tego ustosunkować, a póki co publicznie w ogóle tego nie robię, ze spokojem i z taką ideą, że cokolwiek bym nie powiedziała, to każdy i tak będzie miał swoją teorię, a mnie nie interesuje, co inni o mnie pomyślą, bo mnie interesuje tylko i wyłącznie koniec końców ten wyrok.
Rozumiem, że przed sądem się stawisz? - zapytała Dorota Wellman.
Oczywiście, dlaczego mam się nie stawić? Oczywiście, że tak. Ja częściej chodzę do sądów niż kiedyś do solarium, naprawdę, mam cały taki set sądowy w garderobie. Sądów się nie boję, nie mówię, że lubię, ale są tam normalni pracownicy, z którymi też sympatyzuję i mamy normalny kontakt, nie przeraża mnie to. To jest urząd, na który ja też płacę podatki i oczekuję tam sprawiedliwości, z przyjemnością tam się stawiam, kiedy ja mam jakiś problem, albo ktoś ma problem ze mną. Na szczęście póki co nie mam żadnych spraw w sądzie przeciwko mnie, więc czekam na tę jedyną.