Dominika Gwit na wielkim ekranie debiutowała rolą w kontrowersyjnym filmie Katarzyny Rosłaniec, Galerianki. Choć od tamtej pory zdążyła zagrać w kilku serialach, a w przyszłym roku zobaczymy ją także w najnowszym filmie Michała Węgrzyna opowiadającym o życiu Edwarda Gierka, w mediach znacznie częściej mówi się o niej za sprawą jej wagi.
Kilka lat temu aktorka przeszła oszałamiającą metamorfozę, zrzucając aż 50 kilogramów. Mimo że zdążyła wydać nawet książkę Moja droga do nowego życia, w której dzieli się swoim sposobem na schudnięcie, szybko dopadł ją efekt jojo.
Dominika zupełnie jednak nad tym nie ubolewa, uchodząc za jedną z bardziej pozytywnych osób w polskim show biznesie. 32-latka w pełni zaakceptowała swój większy rozmiar, co regularnie udowadnia za pośrednictwem mediów społecznościowych. Gwit ochoczo raczy fanów zdjęciami w stroju kąpielowym, nierzadko narażając się na kąśliwe komentarze internautów.
Choć odkąd celebrytka przybrała na wadze, nie podejmuje się kolejnych prób schudnięcia, ktoś postanowił wykorzystać jej wizerunek celem reklamowania działających "cuda" środków odchudzających. O oszustwie za pośrednictwem InstaStories postanowiła poinformować przejęta Dominika.
Uwaga niebezpieczeństwo! - zaczyna w swojej relacji aktorka i kontynuuje, by przestrzec fanów:
Wszystkie środki na odchudzanie reklamowane moim wizerunkiem, wyskakujące na dziwnych stronach, Facebooku oraz Instagramie, to oszustwo! - pisze Gwit i apeluje:
Nie klikajcie, nie zamawiajcie! To niebezpieczne dla zdrowia!
To nie pierwszy raz, gdy szemrane firmy, posługując się wizerunkiem gwiazd i celebrytów reklamują produkty o bliżej nieokreślonym składzie. Ofiarą tego typu oszustwa padły jakiś czas temu między innymi Anna Mucha czy Martyna Wojciechowska.