Małgorzata Ohme niedawno usiała zmierzyć się ze sporymi zmianami w życiu zawodowym. Prezenterka "Dzień dobry TVN" pożegnała się z pracą w śniadaniówce. Psycholożka nie znika jednak z mediów, bo od kilku miesięcy skupia się na swoim podcaście "LAJF NOŁ MAKEUP". Ostatnio gościem Ohme była Dominika Gwit, która po raz kolejny została zapytana o swoją metamorfozę z 2014 roku. Aktorka zadziwiła wówczas wszystkich, kiedy okazało się, że schudła 50 kilogramów.
ZOBACZ: Małgorzata Ohme z żalem wspomina początki w "Dzień Dobry TVN". "Trudno mi się było z tym pogodzić"
Dominika Gwit opowiada o metamorfozie z 2014 roku
Gwit przyznała, że przemiana, która miała miejsce prawie dekadę temu, była już którąś z kolei próbą odchudzania. Dominika nie ukrywała, że wydawało jej się wtedy, że szczupła sylwetka jest kluczem do szczęścia. Zwierzyła się, że nawet gdy była nastolatką, myślała, że bycie chudym to recepta na szczęśliwe życie. Celebrytka nie ukrywa, że otyłość jest chorobą, ale wówczas nie wiedziała jeszcze, że choruje na zespół metaboliczny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzeba przyznać, otyłość jest chorobą. Jeszcze wtedy nie byłam zdiagnozowana. Zostałam zdiagnozowana na zespół metaboliczny, jak miałam 30 lat. Ja wtedy wpadłam w paranoję, to był trudny czas w moim życiu. Ta dieta, na której byłam, to wszystko było nie tak, jak trzeba. Po latach wiem, że to była moja największa lekcja w życiu. Wtedy dowiedziałam się, co jest szczęściem, w jakim momencie życia jestem szczęśliwa i nauczyłam się kochać siebie - opowiadała w rozmowie z Ohme.
Gwit ujawnia kulisy swojej katorżniczej diety
Gwit wyjawiła, że przez 10 miesięcy prawie nic nie jadła, co przełożyło się na imponującą utratę kilogramów, ale też doprowadziło ją do zaburzeń odżywiania. Przyznała także, że nie ma siły być na diecie redukcyjnej przez całe życie. Dba jednak o siebie, leczy się i "trzyma w ryzach swój organizm".
Jestem szczęśliwa, jestem świadoma tego, co się ze mną dzieje. Z otyłością możesz wygrać, kiedy w pełni ją zaakceptujesz, kiedy ją zrozumiesz i będziesz wiedziała, jak ewentualnie z nią walczyć. Moim największym sukcesem jest to, że od 5 lat nie przytyłam - przyznała.
Okazało się jednak, że odchudzona sylwetka nie przełożyła się na szczęście.
Dominika Gwit o przykrych następstwach zrzucenia kilogramów
Jak ja schudłam 50 kg, to byłam najsmutniejszym człowiekiem na świecie. Moja mama się mnie zapytała: dziecko, gdzie ty jesteś? Przestałam się śmiać, uśmiechać, porzuciłam wszystkie swoje pasje, przestałam rozmawiać o kinie, które kochałam. (...) Przez rok wszystko przestało istnieć, liczyły się tylko gramy, ile brokułów czy kurczaka zjadłam. 17 razy dziennie się ważyłam, mierzyłam, ile mam mięśni, ile tkanki tłuszczowej. Dramat. Byłam smutna, nieszczęśliwa, choć wydawało mi się, że jestem najszczęśliwsza na świecie. Jak osiągnęłam rozmiar 34 i zaczęłam żartować, że będę ubierać się w sklepie dla dzieci, to było dla mnie największe szczęście. Teraz patrzę na tamtą siebie z wielkim przerażeniem. Mnie trzeba było zabrać wtedy do psychologa - opowiadała.
Na koniec Dominika odniosła się jeszcze do medialnego zainteresowania jej metamorfozą. Nie ukrywała, że stał za nią sztab PR-owców, który między innymi aranżował jej występy w telewizji, gdzie opowiadała o szczupłej sylwetce.