Janusz Korwin-Mikke dał się poznać jako jeden z bardziej kontrowersyjnych polskich polityków. Jego nieszablonowe wypowiedzi i zachowanie od lat budzą mieszane uczucia i niejednokrotnie przysparzały mu problemów. Polityk szczególnie upodobał sobie tematy dotyczące kobiet. Ma na swoim koncie wypowiedzi o ich "naturalnej" niższości wobec mężczyzn, a jakiś czas temu stwierdził nawet, że "dziewczyna, której nikt nie molestuje, czuje się gorsza".
Co zaskakujące, prywatnie Janusz jest ojcem kilku córek i pozostaje w związku małżeńskim. Wybranką, a także asystentką Korwin-Mikkego, jest Dominika, z którą poznał się przed laty na partyjnym spotkaniu. Ostatnio żona 77-latka, która również angażuje się w politykę, coraz chętniej wypowiada się na tematy związane z życiem u boku Janusza. W rozmowie w Wirtualną Polską 33-latka stwierdziła między innymi, że u boku ukochanego jest "pewnego rodzaju królową":
Monarchia w Polsce nie istnieje i - mimo szczerych chęci mojego męża - raczej nie da się jej przywrócić. Dla sympatyków Janusza Korwin-Mikkego, którzy chcieliby go widzieć jako króla, jestem w pewnym sensie królową. Choć traktuję to w sposób żartobliwy.
Żona Korwin-Mikkego zdradziła również, czy znany polityk kwapił się do opieki nad ich wspólnymi pociechami:
Bardzo pomagał, oczywiście na tyle, na ile pozwalały mu obowiązki. Polityka to jego żywioł, ale jak tylko mógł, bardzo lubił kąpać niemowlaki. Gdy dzieci były małe, mieliśmy bardzo dużą wannę. Niemowlęta mają naturalną zdolność pływania. Janusz przytrzymywał je jednym placem pod główkę i patrzyliśmy, jak wykonują takie same ruchy, jak w brzuchu mamy - wspominała dumnie zaangażowanie męża.
Dominika odniosła się też do kontrowersyjnych klapsów:
Janusz uważa, że klaps to coś normalnego. Dajemy klapsy, ale nie mówimy przecież o biciu. Nie uznajemy bicia i przemocy wobec dzieci - zapewnia. Janusz na pewno jest bardziej przywiązany do tradycyjnego modelu wychowania. Surowy ojciec, nadzorujący dzieci, które muszą się go bać, czuć respekt oraz mama, która na więcej pozwala, przytuli, gdy dzieje się coś złego.
Wybranka Janusza odniosła się także do "kultowych" słów Janusza, jakoby "kobiety powinny mniej zarabiać, bo są mniejsze, niższe i mniej inteligentne od mężczyzn":
Mąż mówił to po angielsku. Użył słowa "must", które może oznaczać "musieć" lub stosuje się je, by powiedzieć, że zjawisko ma logiczne następstwo. Na przykład: "On ma drogi samochód, musi być bogatym człowiekiem". A więc Janusz wcale nie rozkazuje kobietom zarabiać mniej, ale próbuje wskazać przyczynę, dlaczego tak jest. Gdyby kobieta zatrudniła się w budownictwie i musiałaby fizycznie pracować, to oczywiste jest, że jej wydajność byłaby mniejsza i powinna zarabiać mniej - tłumaczy.
A jak w takich razie rozumieć jego opinię, że w małżeństwie dopuszczalny jest gwałt, a mąż ma prawo zdradzać żonę? - dociekała dziennikarka, na co Dominika również miała przygotowaną odpowiedź:
Na pewno gwałt nigdy nie jest dopuszczalny. Może chodzi o to, że trudno czasami wyobrazić sobie gwałt w małżeństwie, bo małżeństwo jest stworzone do tego, by być razem - argumentowała kontrowersyjną wypowiedź partnera. W książce "Vademecum ojca" napisał, że "gdy ja zdradzę żonę, to jakbym ze swej sutereny splunął na ulicę - nieładnie, ale przestępstwo niewielkie. Gdy natomiast mnie zdradza żona, to jakby ktoś z ulicy splunął do mojej sutereny". Janusz uważa, że gorszym występkiem jest zdrada żony - zapewniła żona Korwin-Mikkego.
Podziwiacie wyrozumiałość Dominiki?