Choć Dominika Zasiewska, znana szerszej publiczności jako Wodzianka, z pewnością lata świetności ma już za sobą, to jednak regularnie powraca na języki przy okazji kolejnych dram. Jakiś czas temu głośno było o jej gorzkich wywodach na temat znajomość z Miśkiem Koterskim, a pod koniec roku przypomniała o sobie, atakując Maję Rutkowski.
Przypominamy: Dominika "Wodzianka" Zasiewska POWRACA i atakuje Maję Rutkowski: "Nie ma GŁUPSZEJ baby w całym kraju"
Wodzianka mierzy się z krytycznymi uwagami na temat swoich policzków
W niedzielę z kolei zwróciła na siebie szczególną uwagę, publikując zdjęcie z którejś ze ścianek. Pod kadrem błyskawicznie zaroiło się od komentarzy skonsternowanych jej wyglądem internautów. Najwięcej uwag dotyczyło dorodnych policzków Wodzianki.
Zobacz: Dominika "Wodzianka" Zasiewska reaguje na przytyki fanów: "Co ci się stało z tymi polikami?"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć celebrytka zareagowała wówczas na przytyki "fanów", przekonując, że nic przy policzkach nie majstrowała i "po prostu ma taką twarz", dzień później postanowiła obszerniej wypowiedzieć się na ten temat.
Zasiewska przekonuje, że nie korzysta z medycyny estetycznej
Jeśli już wszyscy koniecznie musicie wiedzieć, to nie mam w sobie nawet mililitra botoksu, aquamidu, silikonu, wypełniaczy - zaczęła pod zdjęciem z nagłówkiem Pudelka. Bo po prostu mam takie policzki. I co mam z tym zrobić? Amputować? Bo kilku osobom się to nie podoba? Broda robiona? No, błagam, już gorszej niedorzeczności dawno nie słyszałam. Mnie nawet nie stać na taki zabieg - przekonuje, następnie wymieniając, co, kiedy i dlaczego w przeszłości poprawiała:
Kiedyś robiłam usta. Od dobrych 3-4 lat tego nie robię. Ale tak: miałam dwie operacje nosa. Raz dla udrożnienia zatok i prostowania przegrody, drugi, ponieważ ojciec mojego syna złamał mi nos. Za obie operacje zapłaciłam sama - ujawnia ze szczegółami.
Dominika twierdzi, że nie chce być celebrytką i nie szuka atencji
Następnie Zasiewska zapewnia, że już nie zabiega o zainteresowanie mediów:
Poza tym nie jestem już żadną osobą tzw. publiczną. Wcale nie chcę, żebyście o mnie pisali. A, że mam charakter i kręgosłup sztywniejszy niż większość gitów, to jak ktoś mi robi krzywdę, to umiem oddać. Sama z siebie jestem chyba najbardziej wyluzowanym podwórkowym chłopakiem - pisze, przechodząc płynnie do swoich ataków na żonę Krzysztofa Rutkowskiego i ukochanego Marceli Leszczak:
Maja sama zaczęła nazywać mnie, "że to coś nie jest nawet kobietą", a Misiek to osobny rozdział. Zrobił mi tyle złego, że dziwię się, że daje świadectwo wiary w Boga, a nie przeprosił żadnego z nas. Czyli nauki Jezusa traktuje wybiórczo. Wielu z nas, jego kolegów, do tej pory czuje się urażonych. Nie jestem w tym sama - wyjaśnia i apeluje:
Dajcie mi żyć po swojemu. Nie chcę bywać na pudelkach. Wole bywać w (tu pada nazwa restauracji, w której pracuje). Przylgnęła do mnie łatka aferalnej persona non grata. Czasem mi przykro, bo zrobiłam w tym kraju rzeczy, których nie robił nikt inny. Ale kocham swój kraj, bardzo kocham swoje obecne życie, po traumie ciągle się jeszcze leczę. Umiem już trochę funkcjonować i z tego tez się bardzo cieszę! Dlatego uważam, że najważniejszy jest spokój i brak cierpienia, a nie napompowane policzki - kwituje "real water girl".
Myślicie, że teraz krytycy raz na zawsze dadzą policzkom Dominiki spokój?