Taylor Swift od 2018 roku publicznie wspiera partię demokratyczną. Podczas ostatnich wyborów prezydenckich piosenkarka otwarcie zachęcała do głosowania na Joe Bidena i Kamalę Harris. W momencie, gdy we wrześniu 2023 roku artystka opublikowała na Instagramie wpis, w którym zachęciła, by zarejestrować się na głosowanie w wyborach, strona vote.org odnotowała skok odwiedzin w wysokości 1200 proc. Ba, amerykańscy specjaliści twierdzą, że publiczna deklaracja Taylor w kwestii tego, na kogo zagłosuje, może przesądzić o ostatecznym wyniku walki o Biały Dom w listopadzie 2024 roku.
Dostrzegający zagrożenie ze strony muzycznej gwiazdy Donald Trump postanowił zabrać głos, publikując wymowny wpis na platformie społecznościowej należącej do jego firmy. Polityk zasugerował, że oczekuje poparcia od wokalistki w nadchodzących wyborach. Swoje stanowisko uzasadnił wprowadzoną przez niego kilka lat temu ustawą, na mocy której muzycy mieliby zarabiać więcej pieniędzy.
Donald Trump oczekuje od Taylor Swift poparcia w wyborach prezydenckich. Wspomniał też o jej chłopaku
Podpisałem i byłem odpowiedzialny za ustawę o modernizacji muzyki dla Taylor Swift i wszystkich innych artystów muzycznych. Joe Biden nie zrobił nic dla Taylor i nigdy nie zrobi - napisał Trump na Truth Social.
Polityk oczekuje od Taylor "lojalności" i nie wyobraża sobie, aby Swift kolejny raz wyraziła poparcie dla Joe Bidena. Republikanin wyznał również, że darzy chłopaka gwiazdy ogromną sympatią, nawet jeśli deklaruje się jako liberał.
Nie ma możliwości, aby poparła Joe Bidena, najgorszego i najbardziej skorumpowanego prezydenta w historii naszego kraju i była nielojalna wobec człowieka, który zarobił dla niej tyle pieniędzy. Poza tym lubię jej chłopaka, Travisa, nawet jeśli jest liberałem i prawdopodobnie nie może mnie znieść! - dodał.