Już w ten wtorek Amerykanie zadecydują, kto przez najbliższe kilka lat będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Walka o stołek "najpotężniejszego człowieka na świecie" toczy się między starającym się o reelekcję Donaldem Trumpem i reprezentantem Demokratów - Joe Bidenem. Przedwyborcze sondaże, póki co, nie wskazały oczywistego zwycięzcy, dlatego kandydaci nie odpuszczają aż do ostatniej chwili.
Tak jak podczas wyborów prezydenckich sprzed czterech lat, tak i tym razem kandydat Demokratów mógł liczyć na szerokie poparcie wśród gwiazd amerykańskiego show biznesu. W sposób szczególny zaangażowała się Lady Gaga, która z własnej inicjatywy opublikowała w sieci nagranie zachęcające fanów do głosowania, na którym przymierza kostiumy z poprzednich etapów swojej kariery.
Donald Trump sam nie może liczyć na poparcie gwiazd światowej sławy (no może poza Jolą Rutowicz), nie pozostało mu więc nic innego, jak tylko spróbować dyskredytować te sławy, które stanęły po stronie jego przeciwnika. W efekcie wyglądało to tak, jakby Trump był najzwyczajniej w świecie zazdrosny.
On ma też Lady Gagę. Lady Gagę… Ona nie jest najlepsza. Mógłbym wam opowiedzieć wiele historii, znam wiele ciekawych historii na jej temat - groził podczas poniedziałkowego wiecu w Pensylwanii przy akompaniamencie buczącego tłumu.
Przy okazji oberwało się również Beyonce, Jay-Z i Jonowi Bon Joviemu.
Kto tym razem będzie się śmiać ostatni?