W piątek okazało się, że prezydent USA, Donald Trump oraz jego żona, Melania są zakażeni koronawirusem. Para dostała pozytywne wyniki testów i udała się na leczenie. Prezydent, który od początku epidemii jest krytykowany za nieudolność w kwestii radzenia sobie z wirusem, wystosował optymistycznie brzmiący komunikat.
Dziś u mniej i u Pierwsza Damy wykryto COVID 19. W trybie natychmiastowym przejdziemy na kwarantannę. Na pewno wspólnie uda nam się przez to przejść - napisała głowa państwa na swoim profilu na Twitterze.
W sobotę Donalda Trumpa przetransportowano z Białego Domu do wojskowego szpitala. Prezydent szedł o własnych sił, był ubrany w garnitur i miał maseczkę. Choć nie było widać jego twarzy, po oczach dało się zauważyć, że Trump nie czuje się najlepiej. Tymczasem media spekulują, od kogo mogła się zarazić głowa państwa w przededniu wyborów prezydenckich, podczas których będzie zabiegał o reelekcję.
Padło na 31-letnią bliską współpracownicę prezedenta, Hope Hicks. Kobieta od wielu lat jest w kręgu bliskich znajomych Trumpa, utrzymuje też bliskie relacje z jego córką, Ivanką. Zaczynała od doradzania firmie Ivanki, a kiedy Trump został prezydentem, zasiliła szeregi jego doradców. Była na pierwszej linii, gdy chodziło o wizerunek Trumpa w mediach społecznościowych.
W 2017 roku była modelka została dyrektorką do spraw komunikacji w gabinecie prezydenta. Rok później po złożeniu zeznań, w których przyznała się do mówienia "białych kłamstw" podczas pracy w roli szefa ds. komunikacji, zrezygnowała z pracy w Białym Domu. Do sztabu Trumpa wróciła na początku 2020 roku.
Hope zaraziła się koronawirusem krótko przed tym, jak "złapał" go prezydent. W tym czasie była dyrektor spotykała się z Trumpem. Fakt, że to od niej mógł zarazić się prezydent, niczego nie zmienia. Sprawił jedynie, że o byłej modelce znów jest głośno. Choć, jak można się domyślać, Hicks nie jest zachwycona powodami, dla jakich trafiła znów na czołówki portali...