Ostatnie przegrane wybory parlamentarne były dla opozycji bolesną porażką. Aktualnie trwa kampania przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się 10 maja. Z sondaży wynika, że Andrzej Duda ma przewagę nad rywalami. Historia zna jednak wiele przypadków, gdy faworyt przegrywał na "ostatniej prostej", więc nic nie jest jeszcze przesądzone.
Kandydatką z ramienia PO jest Małgorzata Kidawa-Błońska, którą w kampanii czynnie wspiera Donald Tusk. Wielu wyborców jest zawiedzionych, że on sam nie zdecydował się kandydować, jednak były premier tłumaczył, że ma zbyt duży elektorat negatywny, by mieć szansę na zwycięstwo.
Tusk ma jednak nadzieję, że Kidawa-Błońska zyska sympatię Polaków i realnie zagrozi pozycji Dudy. Zwłaszcza że politycy z przeciwnego obozu w ostatnim czasie mocno narazili się opinii publicznej. Najpierw z pomocą prezydenta przeforsowali tzw. ustawę represyjną, a następnie przeznaczyli dwa miliardy złotych na media publiczne, choć opozycja proponowała, aby przyznać dofinansowanie onkologii.
Co prawda prezydent mógłby zawetować ustawę o rekompensacie dla mediów publicznych, jednak Tusk wątpi, że do tego dojdzie. Jego zdaniem prezydent nie ma w tym interesu, bo TVP jest tubą propagandową PiS-u, która może bardzo pomóc w kampanii wyborczej i w znacznym stopniu przyczynić się do zwycięstwa Dudy.
Tusk uważa, że nawet jeśli prezydent podejmie taką decyzję, i tak nie poprawi tym wizerunku swojego ani partii, z której się wywodzi.
Palca Lichockiej nie wymaże w ten sposób. Wszyscy wiedzą mniej więcej, o co chodzi. Też cieszę się, że wreszcie zaczęto nazywać te rzeczy po imieniu, nawet jeśli później media publiczne wycinają ten komunikat ze względu na tę nieformalną cenzurę, ale coraz więcej ludzi wie, że te dwa miliardy na media publiczne to dwa miliardy na propagandę PiS-u i czasami Zenek jeszcze zaśpiewa. Ok, tu jakichś szkód nie ma szczególnych, ale głównie na propagandę, a więc także na kampanię wyborczą prezydenta Dudy - stwierdził były przewodniczący Rady Europejskiej, nawiązując m.in. do "przyjaźni" władz TVP z gwiazdami disco polo.
Szef Europejskiej Partii Ludowej dał do zrozumienia, że jego zdaniem Duda jest marionetką w rękach prezesa PiS.
Wydaje mi się, że nie ma na tyle odwagi i charakteru, który skłoniłby go do zawetowania ustawy. Do tej pory nigdy mu chyba nawet do głowy nie przyszło, żeby przeciwstawiać się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie widzę powodu, dla którego miałby nagle teraz stać się mężczyzną - ocenił były premier podczas wystąpienia na Festiwalu Dyplomatycznym w Białymstoku.
Podzielacie opinię Donalda Tuska?