Osoby publiczne lubią mimochodem pokazywać, jak łamią przepisy ruchu drogowego. Jedni nie przejmują się sygnalizacją świetlną, inni parkują na zakazie, a jeszcze inni organizują sobie rajdy pod wpływem alkoholu. W wielu przypadkach taka lekkomyślność kończy się tragicznie.
Teraz głośno zrobiło się o Dorocie Gardias, która osobiście pochwaliła się na Instagramie, z jaką "swobodą" podchodzi do reguł obowiązujących kierowców. Co gorsza, na niebezpieczeństwo naraziła ośmioletnią córkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W niedzielę pogodynka zamieściła na InstaStories nagranie, jak jedzie nowym mercedesem z pociechą, która trzyma nogi na desce rozdzielczej. Dorota nagrywa drogę, jednocześnie prowadząc auto, a dziewczynka nie miała zapiętych pasów bezpieczeństwa. Relacja celebrytki nie przeszła bez echa. W rozmowie z Pudelkiem zachowanie 42-latki zgodził się skomentować Mariusz Zmysłowski z Wirtualnej Polski. Dziennikarz nie szczędził Dorocie gorzkich słów.
Na osobach publicznych spoczywa duża odpowiedzialność: setki tysięcy obserwujących w mediach społecznościowych często traktuje tych ludzi jako wzór - zauważył Zmysłowski. Dlatego nie mogę wyjść z podziwu, że w roku 2022 naprawdę mamy jeszcze takie sytuacje. Celebrytka w ramach akcji dla dilera marki Mercedes nagrywa córkę i właściwie wszystko, co dało się zrobić źle z przewozem dziecka w samochodzie, udało się pokazać na jednym nagraniu.
Zmysłowski jednym tchem wymienił wszystkie niedopatrzenia, których dopuściła się Gardias. Było ich nie mało...
Po pierwsze dziecko jedzie nieprzypięte pasami: w razie wypadku stanie się krzywda nie tylko dziewczynce, ale prawdopodobnie także autorce nagrania, bo przy zderzeniu ciało zaczyna się poruszać bezwładnie po kabinie. Po drugie, nawet gdyby miała zapięte pasy - dziewczynka jedzie na leżąco, więc i tak wysunęłaby się spod nich, znowu z fatalnym finałem. Po trzecie: nogi dziecka są ułożone na desce rozdzielczej. To kolejne fatalne przyzwyczajenie. Przy zapiętych pasach bezpieczeństwa, poduszka powietrzna może połamać nogi i uszkodzić miednicę. Wisienką na tym makabrycznym torcie jest fakt, że wszystko nagrywa mama telefonem w trakcie jazdy.
Jako rodzic nie wyobrażam sobie, jak można tak narażać na niebezpieczeństwo dziecko. Jako dziennikarz nie mogę uwierzyć, że można pokazywać takie zachowanie innym. Tym razem bezmyślność będzie miała tylko skutki PR-owe, a w najgorszym wypadku skończy się dużym mandatem. O tym, jakie skutki może mieć taka jazda, przekonuje się niestety wielu i nikomu tego nie życzę - zakończył.
Dorota szybko zauważyła komentarze internautów oburzonych swoim "szpanerskim" zachowaniem i koniec końców postanowiła odnieść się do krytyki, która na nią spadła. Celebrytka wyraziła skruchę i zapewniła, że wstyd jej za swój kompletny brak rozsądku. To nietypowe jak na gwiazdę...
Kochani, dotarliśmy do naszego ustronia. Dotarliśmy szczęśliwie, ale co najważniejsze - bezpiecznie - zaczęła swój wywód. Choć mogło być inaczej. Dziękuje za wszystkie natychmiastowe rady i słowa przestrogi moich fanów. Wysłuchałam wszystkich słów krytyki, już na pierwszy telefon zareagowałam błyskawicznie – jeszcze w trasie. I z całą mocą przyznaję, że popełniłam wczoraj głupotę, a na myśl o jej konsekwencjach, które mogły nastąpić aż robi mi się słabo.
Swoją nieodpowiedzialność Dorota zrzuciła na karb... ekscytacji perspektywą wakacji.
Człowiek jest czasem taki bezmyślny, tak zaaferowany, taki zmęczony i w konsekwencji... głupi - ciągnęła. Tak bardzo czekałyśmy z Hanią na chwilę czasu razem, w takim pędzie się pakowaliśmy, tak mało było przestrzeni na organizację wszystkiego, że kiedy już znaleźliśmy się na trasie, szczęśliwe, że to już, zupełnie zapomniałam o tym, co najważniejsze – żebyśmy dotarły na miejsce bezpiecznie.
Co więcej, celebrytka sugeruje, że nie rozkazując córce, aby zapięła się pasami i zdjęła nogi z deski rozdzielczej, chciała... zrobić jej przyjemność.
Trudno jest być mamą, trudno odmówić dziecku... chcemy, żeby nasze dzieci się zawsze uśmiechały. I czasem zapominamy, że naszym nadrzędnym zadaniem jest zapewnienie naszym skarbom nie komfortu a bezpieczeństwa. Nie usprawiedliwiam się jednak. Mamą jestem nie od dzisiaj. A kierowcą jeszcze dłużej. Moje decyzje powinny być asertywne. Nastawione na troskę o życie i zdrowie mojego dziecka. Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca! I więcej nie będzie miała - zakończyła.
Przekonują Was jej tłumaczenia?