We wtorek media obiegły doniesienia na temat Doroty Rabczewskiej. Jak poinformowało RMF FM, wokalistce zostały postawione zarzuty w związku z podejrzeniami o pomocnictwo do przestępstwa z artykułu 300 kodeksu karnego - mówiącego o udaremnieniu zaspokojenia wierzycieli. W sprawie zatrzymano również byłego męża piosenkarki, Emila S., który aktualnie jest przesłuchiwany.
Dorota Rabczewska zdążyła już zabrać głos w sprawie postawionych zarzutów. Wokalistka opublikowała na Instagramie oficjalne oświadczenie, w którym odniosła się do medialnych doniesień.
OŚWIADCZENIE: Jako producent kreatywny, tworząc film od a do z, wykonałam swój obowiązek, przynosząc gotowe dzieło. Ba! Nie byle jakie, bo bijące kinowe rekordy oglądalności 2021 roku. Drugiego producenta, mojego eksmęża zadaniem było przynieść na to budżet, dopiąć umowy z inwestorami i opłacić ekipę. On dostał hita, ja same problemy - czytamy.
Rabczewska poinformowała, że jej byłemu mężowi postawione zostały liczne zarzuty. Jak stwierdziła, ona sama dostała jeden zarzut za "naiwność i zaufanie".
Emil wczoraj z ponoć 40 zarzutami został aresztowany. Ja, jako prezes spółki, dostałam jeden zarzut i pewnie parę lat bronienia się w sądzie. Rozumiem. Za głupotę, naiwność i zaufanie się płaci. Brak świadomości nie zwalnia z odpowiedzialności. Byłam na to psychicznie przygotowana. Chcę pomóc inwestorom i ekipie odzyskać pieniądze, dlatego przejęłam konto z syndykiem, z którym omawiałam porozumienia od miesiąca - dodała.
Wokalistka zapowiedziała również, że nie zamierza przestać promować najnowszego filmu.
Dalej będę promować oraz dystrybuować ten wspaniały film, ale już SAMA! Nauczka na przyszłość: jesteś artystą? Twórz filmy, a nie spółki. Do tego pierwszego, jak widać, mam talent. PS: nie musicie mi zasłaniać oczu w artykułach - niczego się nie wstydzę, bo nie mam nic na sumieniu - zakończyła wpis.