Trwająca od końca zeszłego roku epidemia koronawirusa na całym świecie pochłonęła ponad 180 tysięcy ofiar, a liczba osób, u których wykryto wirusa, przekroczyła już 2 miliony. Wśród zakażonych znaleźli się zarówno "zwykli" ludzie, jak i przedstawiciele personelu medycznego, a także gwiazdy show biznesu. Jednym z pierwszych celebrytów, który przyznał się do otrzymania pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa, był sam Tom Hanks.
W Polsce gwiazdy też chętnie wykorzystują swoją popularność do propagowania akcji wspierających personel medyczny, choć nie wszystkim się to podoba...
Podstępny wirus ma niestety do siebie to, że nie u wszystkich objawia się w ten sam sposób. Niektórzy mogą być więc zakażeni i zarażać innych, samemu nie zmagając się z gorączką czy kaszlem. Inne osoby mogą zaś nie wiedzieć, że ich objawy związane są z koronawirusem. O tym przekonała się Dorota Szelągowska, która przyznała w nowym wywiadzie, że podejrzewała u siebie zakażenie:
Nie wiem tego na pewno. Ale na początku marca rozchorowałam się tak bardzo, jak jeszcze nigdy w życiu. Chciałabym wiedzieć, czy mój organizm jest już odporny, bo pewnie byłoby mi łatwiej to wszystko znieść - wyznała prezenterka w rozmowie z Vivą!. Z drugiej strony nawet jak przejdziesz koronawirusa, nie masz pewności, że nie zaatakuje drugi raz.
Dorota, dmuchając na zimne, postanowiła poddać się wraz z rodziną dwóm tygodniom kwarantanny. Potem wyjechała z Warszawy:
Jestem z tych panikujących. Dlatego zanim wyjechałam z Warszawy do mojego domu na Warmii, wszyscy przeszliśmy dobrowolną dwutygodniową kwarantannę. Od dawna noszę maseczki i zabezpieczam się, jak to tylko możliwe, bo wolę być żywą panikarą niż nieżywym wyluzowanym człowiekiem - mówi Szelągowska.
Doceniacie jej podejście do tematu?