Chcąc nie chcąc, Dorota Szelągowska regularnie dostarcza portalom plotkarskim materiału do pisania na swój temat. Spore zainteresowanie wśród miłośników plotek budzi burzliwe życie uczuciowe celebrytki, która ma już na swoim koncie trzy rozwody (po rozstaniu z ojcem 4-letniej Wandy projektantka szybko znalazła sobie nowego partnera). Ostatnio o córce Katarzyny Grocholi sporo się pisało w kontekście jej dwuletniego małżeństwa z Adamem Sztabą, które zostało unieważnione, by kompozytor mógł ślubować miłość kolejnej wybrance serca.
Jak zdążyliśmy się przekonać na przestrzeni lat, Dorota nie lubi stać w miejscu i posiada ewidentną potrzebę zmian. Świadczyć może o tym między innymi fakt, że ekspertka od remontów przeprowadzała aż 25 razy. Teraz pora na kolejną rewolucję w jej życiu. W związku z latem zbliżającym się wielkimi krokami celebrytka, która szczyci się tym, że pali 40 papierosów dziennie, postanowiła wziąć się za siebie i zrobić "formę życia".
Oczekując spektakularnych efektów, 41-latka zdecydowała się skorzystać z usług trenera personalnego, który w najbliższych tygodniach ma pomóc jej zrzucić nadprogramowe kilogramy. Zmotywowana Szelągowska ma już za sobą pierwsze treningi. Niestety, jak to przeważnie bywa, początki nie należą do najłatwiejszych. W czwartek matka dwójki dzieci postanowiła w żartobliwy sposób pożalić się na "bezlitosnego" instruktora, który przez swój katorżniczy trening sprawił, że celebrytka nie była w stanie chodzić. "Oberwało" się też fryzjerowi, który nie potrafi odjąć Dorocie kilogramów za pomocą uczesania.
Z tego miejsca chciałabym bardzo serdecznie NIE pozdrowić mojego trenera, przez którego nie mogę się dziś ruszyć, a co dopiero wstać z łóżka, oraz mojego fryzjera, który go na mnie nasłał, tylko dlatego, że nie umie zrobić fryzury, która sprawi, że będę wyglądać na 12 kg chudszą i miał już dosyć mojego narzekania. Nie pozdrawiam też twórcy orbitreka, na którego muszę właśnie wsiąść (na orbitrek, nie na jego twórcę rzecz jasna) oraz Reni, z którą jadę dziś na tour po urzędach i bankach. Za to pozdrawiam czule siebie za trzy miesiące. Z poważaniem, Do. PS. trenerze, widzimy się znowu jutro (jeśli będę w stanie dojść do drzwi). Jestem grzeczna i nie mogę się doczekać - dodała na koniec.
Myślicie, że niebawem pochwali się zdumiewającymi efektami współpracy z trenerem personalnym?