W ostatnich latach można zauważyć odwrót od kościoła katolickiego, a zjawisko to dotyczy też i celebrytów. Zdarzają się co prawda przypadki odwrotne w postaci Wojciecha Modesta Amaro, jednak zauważalna większość ochoczo deklaruje, że nauczyła się przeżywać swoją wiarę w Boga samodzielnie, bez pośrednictwa Kościoła. Do tego grona dołączyła teraz Dorota Szelągowska, która przy okazji Objawienia Pańskiego opowiedziała, jak praktyka religijna wygląda w jej przypadku.
W ramach sesji Q&A jeden z internautów zapytał Szelągowską wprost, czy wiara jest dla niej ważna. Gwiazda nie migała się od odpowiedzi. Wysmarowała potężny akapit, w którym jasno wyłożyła, z jakich powodów nie może już utożsamiać się z naukami kościoła katolickiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiara, nadzieja i miłość [są dla mnie ważne]. Ale zdecydowanie nie jest to wiara katolicka. Nie z powodu afer w kościele, pedofilii, poszczególnych księży, czy powiązania kościoła z państwem. Po prostu nie zgadzam się z wieloma założeniami katolicyzmu - to nie są rzeczy, z którymi można dyskutować - kościół katolicki, jak każdy inny to przede wszystkim zbiór zasad, które obowiązują wyznawców. Tu mamy między innymi: zakaz antykoncepcji, in vitro, medycyny chińskiej, akupunktury, jogi, związków jednopłciowych oraz wyrażony kilkukrotnie przez głowę kościoła stosunek do wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Dalej Szelągowska zaznaczyła, że katolicy, którzy wierzą też we wspomniane wcześniej wartości, dopuszczają się hipokryzji.
Przypomnijmy: Katarzyna Grochola publikuje filmik ze szpitala, dzieląc się najnowszymi wynikami badań: "BĘDĘ ŻYĆ"
Mówienie - ja jestem katolikiem, ale nie chodzę do kościoła, jestem za in vitro i popieram społeczność LGBT, jest czystą hipokryzją. Szanuję osoby będące członkami różnych kościołów, ich wiarę i przekonania. Wierzę w Boga jako siłę wyższą, w miłość i dobro.
Zgadzacie się z nią?