Dorota Wellman jest niewątpliwie jedną z bardziej lubianych dziennikarek w naszym kraju. Warto jednak nadmienić, że w odróżnieniu od koleżanek, nie można jej nazwać celebrytką. 62-latka, która nie ma nawet konta na Instagramie (!), nie ukrywa, że świat showbiznesu jest jej wyjątkowo obcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dorota Wellman udzieliła wywiadu. Opowiedziała o spełnionym marzeniu
Raz na jakiś czas Dorocie Wellman zdarzy się jednak udzielić wywiadu. Tak też było ostatnio, gdy pojawiając się w programie TVN24 GO "Bardzo Bardzo Serio", odbyła rozmowę z Katarzyną Kasią i Grzegorzem Markowskim. Poza poruszeniem takich tematów jak m.in. jej relacja z Marcinem Prokopem czy praca kobiet w mediach dziennikarka, opowiedziała zaskakującą historię, która śmiało mogłaby posłużyć za scenariusz do jakiegoś filmu.
Zawsze marzyłam, żeby pojechać nad jezioro Como. Ono działa mi na wyobraźnię. Działa z literatury, z filmu, obrazów, więc jednym z takich marzeń była podróż nad Como, siadanie nad jeziorem i spokojne patrzenie w wodę. Udało mi się to cztery lata temu. Pojechałam nad jezioro Como - zaczęła opowieść o spełnionym podróżniczym marzeniu.
Zachwyciło mnie swoim kolorem, spokojem i wodą. Nad jeziorem Como dookoła jest ścieżka rowerowa, która pozwala właściwie objechać całe to jezioro. Ja akurat na rowerze nie jeździłam, ale usiadłam sobie na brzegu jeziora. Z tyłu za mną niewielka i droga w cholerę kawiarnia. Troszkę ludzi, ale niewiele, bo to nie sezon i ja na tym brzegu siedząca i patrząca w wodę. Woda mnie magnetyzuje i uważam, że to jest spotkanie z absolutem - rozpływała się nad włoskim zbiornikiem wodnym, w końcu powoli przechodząc do sedna.
Dorota Wellman opisuje zaskakujące spotkanie nad jeziorem Como. Zaczepił ją hollywoodzki gwiazdor!
Obok mnie usiadł mężczyzna i ja na niego niespecjalnie zwróciłam uwagę. Zagadał, czy mi się podoba jezioro Como. Ja nawet niespecjalnie obejrzałam, kto to pyta - opowiada Dorota. Odpowiedziałam, że zawsze marzyłam, żeby tu przyjechać i posiedzieć nad jeziorem Como. Przyleciałam tu tylko na jedną dobę. On zapytał mnie, czy jestem crazy. Odpowiedziałam, że zdecydowanie tak, ale właśnie tak się realizuje marzenia. Rozmawialiśmy przez jakiś czas. Wtedy kątem oka spostrzegłam, że ja jednak tego mężczyznę znam skądś i to nawet powiedziałabym, że dosyć dobrze, choć nie osobiście - wspomina, dodając, że w tym momencie powoli zaczęła sobie zdawać sprawę z tego, z kim właściwie ma okazję gawędzić:
Bardzo dobrze nam się prowadziło rozmowę i on zapytał mnie na końcu, czy chcę zrobić sobie z nim zdjęcie. Powiedziałam, że nie. Myślę, że to go zbiło z pantałyku, czymkolwiek pantałyk jest, bo był to George Clooney, który mieszka nad jeziorem Como. Wszyscy sobie z nim robili zdjęcia poza mną. To niezwykłe spotkanie - mówi niewzruszona Wellman.
Choć dziennikarka nie miała ochoty na sesję zdjęciową z hollywoodzkim aktorem, miała nadzieję na kofeinowy napój:
Byłam przekonana, że mnie poczęstuje kawą, którą reklamuje, ale nie - żali się, podsumowując niezwykłe spotkanie:
Myślę, że to jest świetne spotkanie, kiedy niespodziewanie w jednym marzeniu może się dla niektórych realizować również drugie.
Jesteście zaskoczeni historią z życia prowadzącej śniadaniówkę?
Przypominamy: Wystrojeni George i Amal Clooney bawią się w rodzinnym gronie nad jeziorem Como (ZDJĘCIA)