O członkach discopolowego zespołu Piękni i Młodzi zrobiło się głośno, gdy w czerwcu za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformowali o rozwodzie. Magda i Dawid Narożni przekazali wówczas fanom, że ich sytuacja osobista zupełnie nie wpłynie na działalność artystyczną. Jednocześnie zaznaczyli, że mimo rozstania, zespół wciąż funkcjonować będzie w niezmienionym składzie, a oni sami ze względu na dobro dziecka, zamierzają żyć w zgodzie.
Jak to zazwyczaj w życiu bywa, łatwiej jest coś powiedzieć, niż zrobić. Choć początkowo wydawało się, że wokaliści dojrzale podchodzą zarówno do rozpadu relacji, jak i swoich wyjątkowo szybko poznanych nowych partnerów, nic bardziej mylnego. W czwartek donosiliśmy o starciu nowego chłopaka Magdy, Krzysztofa i ukochanej Dawida, Joanny. Z zamieszczonych przez partnerkę Narożnego zdjęć i nagrań wynika, że została ona zaatakowana przez Krzyśka, którego określiła jako "kryminalistę", twierdząc, że jest jego czwartą ofiarą. Na udostępnionym za pośrednictwem instagramowego profilu wideo widzimy, jak agresor uderza, broniącą się sprayem Joannę w okolice głowy.
Postanowiliśmy skontaktować się z menedżerem Pięknych i Młodych. Niestety, osoba, do której funkcji między innymi należy kontakt z mediami, nie sprawiała wrażenia do tego kompetentnej. Prośbę o komentarz mężczyzna zbył wymijającą odpowiedzią:
Ja jako menedżer… Nie, nie, dzwońcie, gdzie chcecie… To nie ma sensu, ja już za długo jestem w branży, mam 170 artystów, takich sytuacji już mieliśmy dużo, wiem jak to jest, wiem jak kończy się komentowanie - zaczął "doświadczony" menedżer.
Gdy wskazaliśmy, że cała sprawa jest poważna, bowiem mamy do czynienia z przemocą wobec kobiety, przedstawiciel grupy stwierdził, że to nie pierwsza i nie ostatnia tego typu sytuacja na świecie:
Wczoraj było pewnie sto milionów form przemocy na świecie. Jutro będzie znowu jakaś przemoc - kontynuował ku naszemu zaskoczeniu mężczyzna. Nie mam na ten temat zdania i nie chcę go mieć.
W dalszej części rozmowy bezpośredni menedżer Narożnych powiedział, że nie zamierza z nami dłużej rozmawiać, twierdząc, że go "denerwujemy i przerywamy mu pracę".
Po jakiego c...ja do mnie dzwonicie? Uszanujcie mój czas. Proszę mi nie dzwonić - usłyszeliśmy.