Agnieszka Włodarczyk już jakiś czas temu porzuciła aktorstwo, aby zostać pełnoetatową influencerką. Gwiazda spełnia się w nowej "profesji", relacjonując najdrobniejsze szczegóły swoich codziennych poczynań dla ponad 300 tysięcy obserwatorów. Lwia część contentu, który publikuje w mediach społecznościowych, dotyczy jej życia rodzinnego. Celebrytka ochoczo dokumentuje swoje matczyne obowiązki, sporadycznie pokazując też kadry z ukochanym, Robertem Karasiem. Co ciekawe, sportowiec zdradził niedawno, że jeszcze w tym roku planuje stanąć z Agnieszką na ślubnym kobiercu.
Za romantycznymi zdjęciami w welonie przyjdzie internautom jeszcze trochę poczekać. Na razie mogą zadowolić się kolejnymi relacjami ze słonecznej Hiszpanii, w której Agnieszka, Robert i ich syn Milan stacjonują już od dłuższego czasu. Uwielbiany przez polskich celebrytów kraj, dla wielu może wydawać się istnym rajem. Jednak najnowsze relacje Włodarczyk sugerują, że życie na malowniczym Półwyspie Iberyjskim ma też swoje wady.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agnieszka Włodarczyk musiała zmierzyć się z karaluchem. Emocjonująca relacja celebrytki
Pełna emocji relacja Agnieszki Włodarczyk rozpoczęła się od opublikowania ciekawostki. Aktorka zapytała fanów, czy wiedzieli, że w uwielbianej przez miliony osób kawie mogą znajdować się karaluchy. Za niecodziennym pytaniem celebrytki stała przygoda, która przytrafiła jej się dzień wcześniej. Okazało się, że pokaźnych rozmiarów owad nawiedził ubikację Agnieszki. Przerażona gwiazda musiała więc stoczyć z nim bój.
Wczoraj w toalecie spotkałam takiego [pokazuje wielkość], nie kłamię, takiego karalucha, którego próbowałam unicestwić i kiedy to zrobiłam klapkiem, to strzelił tak, jak kiedyś z kapiszonów, to był taki huk. On dalej chodził, więc zawołałam Roberta i Robert załatwił sprawę, ale też było ciężko. Okazuje się, że jak karaluchowi utnie się nawet głowę, to on potrafi żyć jeszcze tydzień! - opowiadała zniesmaczona.
Agnieszka Włodarczyk narzeka na życie w Hiszpanii po tym, jak nawiedził ją karaluch
Na twarzy Agnieszki zagościł grymas, wyrażający obrzydzenie. Celebrytka stwierdziła, że spotkania z karaluchami to jeden z gorszych aspektów mieszkania w pozornym raju, jakim jest Hiszpania. Opublikowała także wpis prezentujący zagrożenia, jakie niosą swoją obecnością odpychające owady i zapowiedziała, że będzie dzielnie z nimi walczyć.
Wiedziałam o tym, że na Kanarach jest plaga karaluchów, ale, że na lądzie, w Hiszpanii? To już był drugi. Więc miejsce piękne, niby raj, ale sorry, jak karaluchy wychodzą z różnych części domu, to nie jest miłe. Gdyby nie to, że te robal roznosi tyle chorób (...), to może bym nawet nie zabijała, ale no niestety... One będą zabijane w tym domu.
Czekacie na relacje z kolejnych przygód Agnieszki Włodarczyk?