Blanka Lipińska razem z ukochanym spędzili kilka tygodni w USA, skąd udali się do Tulum. Celebrytka skrzętnie relacjonuje swoją podróż do Meksyku za pośrednictwem mediów społecznościowych. Niestety, wyjazd influencerki nie okazał się być tak beztroski, jak to sobie wyobrażała. Problemem był hotel, w którym zatrzymała się Blanka. Choć zarówno lokalizacja, jak i cena, były bardzo dobre, to problem według Lipińskiej stanowił okropny smród szamba, który czuć było w nocy.
Czy tu wrócę? Nigdy w życiu! A dlaczego? Bo w nocy zaczyna w pokoju śmierdzieć szambem do tego stopnia, że ten Was budzi. To było nie do zniesienia. Oni tu generalnie mają kłopot z kanalizacją, ale to było już przegięcie. Często hotele w Tulum nie mają klimatyzacji, ten też nie, nic zaskakującego, ale nocą w śmierdzącym pokoju mogłoby być chociaż chłodno [...] - napisała na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blanka Lipińska podzieliła się opinią na temat hotelu w Tulum: "Zmiana pokoju też nic nie dała... śmierdziało potwornie"
Celebrytka zdradziła, że podobna sytuacja miała miejsce w innym pokoju, dlatego też zdecydowali się zameldować gdzieś indziej. Blanka zaznaczyła, że żadne opinie nie wskazywały na występowanie owego problemu, więc możliwe, że po prostu to ona miała pecha.
Generalnie, gdyby nie ten smród, oceniłabym hotel pozytywnie, ale nie mogę. Bo jeszcze ktoś z Was tu przyjedzie i przeżyje to co my. Zmiana pokoju też nic nie dała... śmierdziało potwornie w kolejnym pokoju. Zakładam, że mogliśmy po prostu mieć pecha, bo nigdzie w opiniach nie czytałam o tym smrodzie, ale fakt jest taki, że go mieliśmy [...] - dodała.