W życiu Justyny Gradek ostatnimi czasy nie brakowało zaskakujących zwrotów akcji. W lutym była dziewczyna Philippa Pleina rozstała się z mężem Karolem Miśkiewiczem w atmosferze skandalu i publicznego prania brudów. Kilka miesięcy później "modelka" znalazła pocieszenie w ramionach rumuńskiego milionera oskarżonego o stręczycielstwo i handel ludźmi, Alexa Bodiego. Niestety uczucie pary wygasło po zaledwie trzech tygodniach. Po rozpadzie związku Gradek znów zaczęła być widywana w towarzystwie byłego męża.
Zobacz: Justyna Gradek pozuje do fotek niewiernemu eks mężowi. Stara miłość nie rdzewieje? (ZDJĘCIA)
Po licznych zawirowaniach w życiu osobistym Justynie Gradek z pewnością marzyła się chwila wytchnienia. Niestety ostatnio celebrytka zmuszona była zmierzyć się z zarzutami pewnej internautki. Kobiecie wyraźnie nie spodobała się jedna z relacji Justyny, a konkretniej uwieczniona w niej pupa influencerki. W prywatnej wiadomości napisała bowiem celebrytce, że w tak chętnie eksponowanych przez nią kształtnych pośladkach "nie ma ani grama mięśni".
Gradek błyskawicznie stanęła w obronie swych wdzięków, zapewniając, że jej pośladki w rzeczywistości są wyjątkowo dobrze umięśnione - co potwierdziła niedawno, robiąc... USG pupy.
Mam mięsień. To rozbudowany mięsień. Tłuszczu jest tylko 4 cm. Pokazywałam niedawno USG pupy i lekarz powiedział, że mam bardzo rozbudowany mięsień pośladkowy. Wszystko jest zapisane w wyróżnionej relacji - odpisała internautce.
Justyna postanowiła również przypomnieć światu, że wcale nie zoperowała pupy, a jedynie przeszczepiła w nią tłuszcz. Jej zdaniem to nie jest poważna ingerencja, a po prostu estetyka, więc jej pośladki są zupełnie naturalne.
Przestańcie być wredne dla drugiej kobiety... Powtarzałam nie raz, że transplantacja tłuszczu to nie implant. Cały czas ćwiczę, a efekty są coraz lepsze - zapewniła.
Niestety tłumaczenie celebrytki nie przekonało sceptycznej internautki. Użytkowniczka wystosowała do Gradek kolejną wiadomość, w której otwarcie zarzuciła jej kłamstwo.
Nigdy nie uprawiałaś sportów siłowych. Twój cały tyłek to silikon i nie okłamuj ludzi. Nie oszukasz ludzi, którzy uprawiają sport. Twoja noga ani tyłek nie mają najmniejszych zarysowań mięśni, budowy (...) - czytamy w udostępnionej przez Justynę wiadomości.
Kolejne zarzuty były kroplą, która przelała czarę goryczy. Tym razem Gradek pokusiła się już bowiem o bardziej rozbudowaną odpowiedź, w której podkreśliła, że nigdy nie kłamała w kwestii operacji plastycznych.
Chodzę na siłownię od 21. roku życia. Miałam mniejsze i większe przerwy. Od prawie roku chodzę regularnie. Jestem genetyczne szczupłą osobą. Muszę Cię zasmucić, ale nie kłamałam z operacjami nigdy. BBL [Brazylijski Lifting Pośladków - przyp.red.] to nie implant, a własny tłuszcz. Robiłam go, ale co z tego? Ćwiczyć muszę, bo skóra rządzi się swoimi prawami. To bardzo przykre, że wmawiasz komuś coś, nie znając tej osoby - napisała wyraźnie rozczarowana Justyna. Matko. Pani chyba zna mnie lepiej, niż ja siebie samą - dodała na InstaStories.
Współczujcie Justynie Gradek, że musi po raz kolejny tłumaczyć się z okazałych pośladków?
Zobacz również: Wyzwolona Justyna Gradek demonstruje OKAZAŁE POŚLADKI. Fani: "ZROBIONE CZY WYTRENOWANE?"
A jeśli chcecie się dowiedzieć na przykład tego, dlaczego niektóre gwiazdy nie chcą z nami rozmawiać, zapraszamy do odsłuchania nowego odcinka Pudelek Podcast!