Karolina Gilon, jak się okazuje, przeżywa też i gorsze chwile. We wtorek wstawiła zdjęcie na Instagram z dramatycznym podpisem "Utknęłam w Bangkoku". W szczegółowej relacji, jak przystało na influencerkę, opowiedziała, jak do tego doszło.
Karolina Gilon utknęła w Bangkoku
W relacji na Instagramie celebrytka szybko wyjaśniła, że.. miała naderwaną kartkę w paszporcie:
Jak wiecie, miałam ostatnio problem z paszportem, próbując lecieć do Wietnamu. Okazało się, że na lotnisku nie wpuścili mnie na pokład samolotu, dlatego że miałam naderwany delikatnie paszport (...) Okazuje się, że jak macie naderwany paszport, to ten dokument jest już nieważny - przestrzega Karolina, chociaż wydawać by się mogło, że to akurat podstawowa wiedza o podróżach. (...) Stwierdziliśmy, że pojedziemy do Ambasady i ogarniemy paszport. I tym samym będziemy realizować dalszą część podróży. Po Wietnamie miał być Bangkok, a później mieliśmy jechać na Bali. Przypominam, że ten wyjazd nie jest tylko wypoczynkowy, ale także służbowy, czyli poniekąd jest to też moja praca - skarżyła się celebrytka w relacji na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dalej dowiadujemy się, że nie udało się tego celebrytce załatwić od ręki, bo wcześniej była niedziela i Święto Pracy:
We wtorek rano dopiero się udało tam dotrzeć. Zostałam umówiona na rano, żeby przyjść, złożyć wniosek o paszport tymczasowy. Pytałam, czy można normalny, ale dostałam informację, że muszę czekać wtedy około miesiąca. No jest to niemożliwe. Dlatego zdecydowałam się na tymczasowy paszport, aby móc polecieć do Wietnamu.
Gilon dodała, że dopiero wtedy zaczęły się schody...
Paszport można wydać na jakiś termin. Do Wietnamu potrzebne jest minimum pół roku. Mówiłam Panu, że później lecimy na Bali. Uważam, że w Ambasadzie powinny być wszystkie informacje. W tym, jaki paszport jest wymagany na Bali. Pan powiedział, że na paszporcie tymczasowym się nie dostanę. Sprawdziliśmy i rzeczywiście na takim dokumencie nie da się tam wjechać - skarży się dalej.
Ambasada wydała Karolinie Gilon paszport tymczasowy na siedem miesięcy:
Pan powiedział, że wyda mi paszport tymczasowy na 7 miesięcy. Tak, żebym poleciała do Wietnamu i wróciła do Polski. Skoro na Bali i tak nie polecę, to stwierdziłam, że okej. Później okazało się, że Biuro Imigracyjne na Bali jest w stanie wystawić mi taką wizę, dzięki której na tym tymczasowym paszporcie będę mogła tam wjechać. No ale w tym wypadku muszę mieć paszport ważny przez rok. Wróciłam się do Pana z Ambasady. Nikogo tam nie było. Ochroniarz powiedział, że już jest zamknięte. Na tablicy informacyjnej były podane godziny pracy 8:00 - 16:20. Byłam o około 15:20.
Celebrytka zadzwoniła pod numer alarmowy podany w Ambasadzie:
Powiedziałam, że muszę mieć ten paszport dzisiaj. Olali mnie. Wzięłam więc telefon i zadzwoniłam do tego Pana, z którym rozmawiałam wcześniej. Powiedziałam mu, że potrzebuję paszportu na rok. Dzięki temu wpuszczą mnie na Bali. Zapytałam też, dlaczego go nie ma w pracy.
Pan z Ambasady nie odpowiedział Karolinie Gilon na to pytanie. Powiedział jednak, że tego dnia już nic jej nie wyda i że za długo to będzie trwało. Bylibyśmy w stanie to zrobić - powiedziała Gilon na relacji.
Rozmowa skończyła się tak, że Pan powiedział, żebym wysłała mu na maila informacje i potwierdzenie, że Biuro Imigracyjne na Bali mi wystawi taką wizę. Wysłałam mu wszystko i zadzwoniłam do niego znowu. I co? Pan nie odebrał ode mnie telefonu. W godzinach jego pracy. Zadzwoniłam drugi raz. Również nie odebrał - dodała Gilon.
Karolina Gilon była załamana po rozmowie z Ambasadą:
Poryczałam się z bezsilności i bezradności. (...) Nie rozumiem, dlaczego ten człowiek tak się zachował. Myślałam, że jest od tego, żeby mi pomóc. (...) Nie wiem, po co ten człowiek tutaj pracuje, skoro nie pomaga. I jeszcze sobie skraca godziny pracy. Ciekawe, czy jego pracodawcy o tym wiedzą - dodała prezenterka.
Karolina Gilon zaapelowała do swoich obserwatorów
Pod koniec relacji, jakby tego było mało, Gilon zwróciła się do internautów:
Dzielę się tym z Wami, żebyście mieli nauczkę i sprawdzali Wasze paszporty, jak gdzieś daleko lecicie. (...) Ten paszport musi być "tip top". Bądźcie też przygotowani, że każdemu z Was taka sytuacja może się zdarzyć.
Też jesteście poruszeni historią Karoliny? Strach pomyśleć, co zrobiłaby na Instagramie, gdyby musiała załatwić coś w NFZ albo ZUS...