Karolina Pisarek na co dzień zajmuje się modelingiem i podejmuje się licznych współprac reklamowych. Sporo uwagi poświęca również swoim mediom społecznościowym. Tym razem opowiedziała o tym, co ją spotkało na lotnisku w Bodrum. Tegoroczne wakacje celebrytka postanowiła spędzić wraz z mężem i przyjaciółmi na luksusowym jachcie, za którego wynajem musieli zapłacić prawie 70 tysięcy złotych. Karolina na bieżąco relacjonowała wczasy na swoim profilu, chwaląc się między innymi fotkami w bikini.
"Dramat" Karoliny Pisarek na lotnisku w Bodrum
Tym razem zrelacjonowała problemy z odlotem z Turcji. Podzieliła się przykrą sytuacją, która spotkała ją i jej towarzyszy, gdy tylko pojawili się na miejscu. Okazało się, że samolot, którym mieli lecieć, już na starcie był opóźniony 5h i 20 minut. O swojej bolączce opowiedziała oczywiście na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jesteśmy na lotnisku i najwyraźniej Bodrum nie chce, abyśmy opuścili to miejsce, bo jest bardzo, ale to bardzo opóźniony lot 5 godzin i 20 minut od naszego wylotu, a my jesteśmy 2 godziny przed czasem odlotu, więc 7 godzin i 20 minut na lotnisku. Nic, wracamy chyba na plażę. Dramat. Thanks - mówiła zrezygnowana Pisarek na swoim Instastory.
Nie był to jednak koniec dramatu, bo pobyt na lotnisku przedłużył się z kilku godzin do kilkunastu, a wczasowicze nie mogli nawet opuścić budynku, bo mogłoby się to wiązać z "anulacją lotu".
Jesteśmy na lotnisku od godziny 18, co chwile nam przedłużali opóźnienie wylotu. Nie chcieli wypuścić nas z lotniska, abyśmy pojechali do hotelu czy do miasta, bo według nich wyjście równałoby się z anulowaniem tego właśnie lotu. Zostaliśmy więc na lotnisku, oczekując na lot. Teraz wylot znów zmienił swoją godzinę, na uwaga - 6 rano. Po północy przychodzi ktoś i mówi, że "zbierają grupę, żeby zabrać ludzi z bagażami na 2 godziny do hotelu" - pisała na Instagramie.
Dalej Pisarek przyznała, że dla niej to dość uciążliwa sytuacja, ale prawdziwy problem miałyby rodziny podróżujące z dziećmi.
Ja to jeszcze pół biedy... Wyobrażacie sobie podróżujących z dziećmi? Wstyd, że takie rzeczy mają miejsce - grzmiała.
Współczujecie?