Szwedzkie wakacje Majdanów trwają w najlepsze. Po spędzeniu dwóch nocy w hotelu w Sztokholmie Małgosia i Radek znów zatęsknili za życiem na czterech kółkach. Zapakowali się więc ponownie z trójką dzieci i czterema psami do kampera i ruszyli w drogę.
Niestety, tuż po opuszczeniu stolicy Szwecji "Gang Majdana" musiał zmierzyć się z nawigacyjnym dramatem, o którym "Perfekcyjna" nie omieszkała poinformować w codziennie pękającym w szwach Instastories.
Dzisiaj przeżyliśmy prawdziwy survival - zaczął w czwartek wieczorem nagrywany przez żonę Radzio.
Nie wiem, czy jesteśmy w ogóle gotowi, żeby już o tym mówić... Dojechaliśmy, jak widzicie na kemping i powiem wam, że to jest najlepsze, co mogło nam się zdarzyć... - kontynuuje tajemniczo Małgosia, dodając:
Zgubić się w szwedzkich lasach, mając nawigację, która prowadzi cię do nieprzejezdnych dróg... (...). W każdym razie wszystko dobre co się dobrze kończy. Jesteśmy tak wykończeni psychicznie. Jutro opowiemy wszystko przy kawie - obiecuje wyczerpana celebrytka.
Rozenek nie pozostała gołosłowna i jak zapowiedziała, tak zrobiła;
Już ochłonęliśmy na tyle, by opowiedzieć o tym, co było wczoraj - słyszymy na nagraniach, które pojawiły się na jej profilu przed południem, a następnie przechodzi do przekazania tego, z czym przyszło im się dzień wcześniej zmierzyć:
Chcieliśmy zaparkować gdzieś na dziko, bo takie było nasze marzenie. Ja byłam pilotem - rozpoczyna. Nawigacja pokierowała nas w takie miejsce, które nie było drogą, a trasą widokową. I jak wjechaliśmy w to miejsce, to utknęliśmy, już nie było jak cofnąć - wraca wspomnieniami do dramatycznych przeżyć. Nie było żadnego zakazu, było oznaczenie, że to jest normalna droga...
Dzięki jednak brawurze Majdana kamperowiczom ostatecznie udało się dojechać do kempingu.
Pysiula okazał się bohaterem i w końcu wyjechaliśmy, ale kosztowało nas to bardzo dużo zdrowia i przyznajemy się - obcięcia paru gałęzi - zachwala ukochanego Rozenek. Było naprawdę ciężko. Mam jakieś szczątkowe nagranie, ale nie wszystkie nadają się do publikacji, Radosław nie bardzo chciał się dawać nagrywać w tym czasie, a ja nie bardzo o tym myślałam, bo byłam roztrzęsiona - tłumaczy.
(...) Naprawdę już w pewnym momencie myśleliśmy, że będziemy musieli wzywać straż pożarną. Chłopcy bardzo pomogli. Ja w pewnym momencie po prostu odeszłam z Heniem, żeby się nie denerwował, bo jak ja patrzyłam, w jakiej d*pie jesteśmy, to Henio wyczuwał moje nerwy i też się denerwował - relacjonuje, podsumowując:
Wyleczyliśmy się z parkowania na dziko i nie polecam tego nikomu. (...) Ale z drugiej strony to też była niesamowita przygoda - mówi, nie tracąc optymizmu i zarzeka się:
Już nigdy nie będę narzekała na to, że na kempingu są ludzie.
Przypominamy: Małgorzata Rozenek przeżywa trudy życia na campingu: "Ja będę szła do bagażnika po ubrania w piżamie, po trawie?!"
Na Instastories Gonia pokazała kilka ujęć z czwartkowego "survivalu", na których widzimy, jak cała rodzina walczy z gałęziami.
Wrócą do Polski szybciej niż planowali?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!