W związku z galopującą inflacją przedstawiciele polskiego show biznesu coraz chętniej publicznie rozprawiają o rosnących cenach, wysokich kosztach życia czy nawet własnych problemach finansowych. Joanna Krupa w niedawnej rozmowie z Pudelkiem wyznała na przykład, że przestała wydawać pieniądze na markowe ubrania i inwestuje jedynie w luksusowe torebki oraz buty. Borys Szyc natomiast zdradził ostatnio "Gazecie Wyborczej", iż w obliczu znacznego wzrostu cen, m.in. materiałów budowlanych, zmuszony był zrezygnować z remontu domu na Saskiej Kępie.
Ostatnio temat wysokich cen poruszyła publicznie również Monika Kociołek. Influencerka zyskała rozpoznawalność jako członkini Teamu X i obecnie spełnia się jako youtuberka, aktywnie działa na Instagramie, gdzie obserwuje ją ponad milion użytkowników oraz na TikToku - konto śledzi prawie 3 miliony osób. Celebrytka ma również na koncie występ podczas gali Fame MMA 14, podczas której stoczyła (ostatecznie przegrany) pojedynek z Fagatą.
Jak na prawdziwą gwiazdę social mediów przystało, Monika Kociołek ochoczo dokumentuje codzienne poczynania na Instagramie. Ostatnio influencerka podzieliła się z fanami wyznaniem na temat pewnego zakupu, który znacznie uszczuplił jej portfel. Celebrytka winą za całą sytuację nie obarczyła jednak wysokiej inflacji, lecz... własną nieuwagę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz również: Anna Kalczyńska rozmyśla o inflacji znad pary "luksusowych" sandałków: "Jak sobie radzicie z MYŚLAMI O KRYZYSIE?"
Otóż w środę Kociołek wybrała się na zakupy, podczas których zdecydowała się nabyć nową torebkę. Niestety, będąc w sklepie, celebrytka nie sprawdziła ceny produktu. Pech chciał, że nowy gadżet kosztował kilkaset złotych, o czym sama zainteresowana dowiedziała się już po dokonaniu zakupu.
Influencerka opowiedziała o całej sytuacji instagramowych obserwatorom, przy okazji zapewniając, że wyciągnęła już z niej niezbędne wnioski i zacznie zwracać większą uwagę na ceny kupowanych produktów.
Pora zacząć patrzeć na ceny... Kupiłam jakąś zwykłą torbę za 700 zł i skapnęłam się, jak wyszłam ze sklepu - napisała na InstaStories.
Współczujecie?