Natalia Klimas bez wątpienia należy do grona celebrytek, które w świecie mediów społecznościowych czują się jak ryby w wodzie. 39-latka na aktywnie działa na Instagramie, gdzie reklamuje rozmaite produkty i relacjonuje codzienne poczynania. Celebrytka chętnie dzieli się obserwatorami m.in. spostrzeżeniami na temat macierzyństwa, jakiś czas temu zachwalała również ojcowskie zdolności partnera.
Na początku ubiegłego tygodnia Natalia Klimas postanowiła nieco odsapnąć od polskiej zimy i wraz z najbliższymi wybrała się na uwielbianą przez polskich celebrytów Fuerteventurę. Celebrytka starannie dokumentowała pobyt na Wyspach Kanaryjskich na swoim instagramowym profilu, pokazując, jak uśmiechnięta przechadza się po wyspie, pałaszuje croissanty na tle oceanu czy popija kawkę w towarzystwie Lary Gessler. W czwartek Natalia poinformowała jednak, że jej urlop właśnie dobiegł końca. Mało tego, celebrytka zmuszona była zakończyć wczasy znacznie wcześniej, niż planowała. A wszystko to z powodu porywistego wiatru znad Sahary.
Skróciliśmy Nasze wakacje o połowę. Jest to dość zabawne (albo właśnie zupełnie nie), ale trafiliśmy na najgorszą kalimę od 10 LAT. Kalima to silny wiatr z Sahary pomieszany z piaskiem, w dużym skrócie. Powoduje, że jakość powietrza jest fatalna, a niebo szare. Także tak. Najgorsza kalima od 10 lat, tak nam powiedzieli miejscowi, kiwając głowami i patrząc na nas ze współczuciem - czytamy we wpisie Klimas.
W związku z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi Natalia nie mogła uraczyć obserwatorów obowiązkowym wakacyjnym zdjęciem w kostiumie kąpielowym. Jakby tego było mało, celebrytka przywiozła też z Polski stylowe kapelusze zupełnie na darmo...
Nie udało mi się ani razu założyć bikini ani nawet letniej sukienki. Nic, dobrze, że tachałam moje dwa eleganckie kapelusze w moim super eleganckim koszyczku przez całe lotnisko w tę i z powrotem - żaliła się.
Klimas nie ukrywała, że podczas pobytu na Fuercie nie udało jej się w pełni zrelaksować. 39-latka musiała nieustannie pilnować, by od silnego wiatru jej pociechy nie nabawiły się choroby i na dodatek sama zmuszona była marznąć.
Moje dzieci nie opaliły się ani trochę, za to bez przerwy musiałam za nimi latać i drzeć się, żeby nie zdejmowały czapek. Super sprawa. Zwłaszcza w przypadku Zuzi, która zasadniczo uwielbia bez przerwy wszystko z siebie zdejmować. Dużo biegania za dziećmi i trzęsienia się, żeby nie dostały zapalenia ucha albo innego świństwa. No mówię Wam, cieszę się, że leciałam pięć i pół godziny w zamkniętej puszce, żeby przewiało nas na amen plus, żeby sobie troszku pomarznąć w dresach i kurtce dżinsowej - kontynuowała.
Mimo wielu przeciwności losu ostatecznie wakacje Natalii wcale nie były takie złe. Celebrytka zdążyła najeść się lokalnych przysmaków i owoców morza (z wyjątkiem ośmiornicy), a nawet wypić coś mocniejszego. Klimas i jej bliskim udało się też nieco poszaleć na plaży - opalanie niestety nie wchodziło już w grę.
A tak poważnie, to na szczęście byliśmy tam z przyjaciółmi. I najedliśmy się paelli. I grillowanej ośmiornicy (wszyscy oprócz mnie, ja odkąd obejrzałam film‚ ’’Moja przyjaciółka ośmiornica’’, nie mogę się przemóc) krewetek i cudownych, lokalnych kozich serów i oliwek! I były churrosy i kawa Bombón, a czasem nawet Vermouth na lodzie. I mieliśmy kilka pięknych chwil na plaży. Udało mi się je nawet sfilmować. Hania na bosaka, Zuzia biegająca po piasku. Piękne są tam te szerokie, białe plaże, piękne! Ale oprócz tego jestem wykończona i blada! Jak tam u Was? - zakończyła.
Współczujecie Natalii Klimas nieudanych wakacji?