Światowe firmy specjalizujące się w pośredniczeniu między kierowcami oferującymi transport i pasażerami chcącymi jak najszybciej dotrzeć do celu na dobre rozgościły się w naszym kraju. Swoją popularność zawdzięczają nie tylko większej dostępności aut i ich łatwiejszemu zlokalizowaniu za pomocą aplikacji mobilnej, ale przede wszystkim niższym cenom względem standardowych korporacji taksówkarskich.
Zamawiając przejazd, możemy dokonać szybkiej weryfikacji dzięki funkcjonującemu w nich systemowi ocen. Czasem jednak może być to mylący trop, o czym jakiś czas temu boleśnie przekonał się popularny aktor Marcin Bosak. Równie niemiłej, choć na szczęście mniej dotkliwej w skutkach sytuacji, doświadczyła ukochana Marcina Hakiela.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dominika Serowska wspomina traumatyczną podróż
Będąca przy nadziei 32-latka zdecydowanie powinna unikać stresujących sytuacji. Niestety, podczas jednej z wielu podróży po Warszawie trafiła na wyjątkowo nieodpowiedzialnego kierowcę. Opisując na InstaStory przykre zdarzenie, jakiego doświadczyła, udostępniła jego dane z nadzieją, że "zostanie dyscyplinarnie zwolniony". Oznaczyła przy tym profil platformy, z której skorzystała.
Zacznijmy od tego, że zostałam odebrana z innego punktu niż wpisałam adres, ale ok, przeszłam się kawałek, nie robiąc z tego problemu. Aplikacje i nawigacje działają różnie. Jazda była gwałtowna, pan ledwo wyrabiał, zatrzymując się na światłach i prawie potrącił po drodze rowerzystę. W pewnym momencie skręcił w złą ulicę, więc powiedziałam mu, że tędy nie dojedzie i musi zawrócić. On mi tłumaczy, że to nawigacja... ok, ale i tak musi zawrócić, bo nie po to zamawiam przejazd, żeby iść później kawał drogi do miejsca docelowego. Zawrócił obrażony i zaczął wykrzykiwać do mnie coś po ukraińsku (chyba), więc tłumaczę mu, że nie rozumiem, co on do mnie mówi, bo nie znam tego języka. W międzyczasie dalej do mnie krzyczał i zaczął uderzać pięścią z agresją w telefon/deskę rozdzielczą. Wydaje mi się, że powiedział coś w stylu, że jeśli ja go nie rozumiem, to on mnie też nie musi. Zaznaczyłam więc, że to on jest w Polsce, a umówmy się, ukraiński nie jest językiem międzynarodowym, żebym musiała go znać. Panu chyba się to nie spodobało, więc wyrzucił mnie z samochodu i powiedział, że dalej nie pojedzie. Przypominam, że jestem w 7. miesiącu ciąży - spostrzegła przejęta celebrytka.
Partnerka Marcina Hakiela wspomniała też o przykrym zapachu w pojeździe.
ZOBACZ TEŻ: Marcin Hakiel pognał do butiku z torebkami, zostawiając bmw za prawie 300 TYSIĘCY złotych na zakazie