W nocy z 23 na 24 lutego Władimir Putin ogłosił przeprowadzenie specjalnej operacji wojskowej na terenie Ukrainy. Jak sam stwierdził "jest gotowy na wszystko", a ukraińskich żołnierzy wezwał do powrotu do domów i złożenia broni. Na terenie atakowanego terytorium wprowadzono stan wojenny, a do mediów docierają informacje o kolejnych wybuchach w różnych częściach kraju.
Napięta sytuacja na Ukrainie i agresywna reakcja Rosji budzi uzasadniony niepokój. Jak donoszą portale informacyjne, armia Władimira Putina zaatakowała o 4 w nocy i już zdołała zbombardować bazy lotnicze kraju, a wystrzały słychać m.in. pod Kijowem i w Charkowie. CNN przekazało, że rannych są już setki, a ataki napływają także ze strony Białorusi.
W mediach społecznościowych pojawiają się kolejne nagrania, które nie pozostawiają wątpliwości, że skala agresji Rosji wobec Ukrainy jest ogromna. Głos w sprawie zabrała m.in. urodzona w Kijowie Weronika Marczuk, która wcześniej już wyrażała obawy o to, jak skończą się szaleńcze zapędy Władimira Putina.
Niestety jej nowy post nie wyraża już nerwowego oczekiwania, lecz wyraźny smutek i niepokój o to, co dzieje się w jej rodzinnym kraju. Na początku Marczuk opisała, jak obecnie wygląda sytuacja na froncie, a udostępnione wraz ze wpisem zdjęcie z Charkowa zostało smutną wizualizacją jej słów.
Jednak WOJNA! To nie człowiek, to NIELUDZI. Niech Bóg ma w opiece Ukrainę, ludzi, niech ma w opiece wszystkich nas - napisała, po czym dodała: Bombardowania są wszędzie, wprowadzono już stan wojenny, czołgi wjeżdżają i z Białorusi i z Rosji i z Krymu... Na zdjęciu Charkow.
Krótką odezwę do instagramowych obserwujących zakończyła dramatycznym apelem.
Zatrzymajcie się, błagam, nie niszczcie życia, chociaż nie krzywdźcie ludzi - zakończyła smutno.
Efekty rosyjskiej agresji pokazała także na Instastories. Nie ukrywa, że sytuacja napawa ją przerażeniem.
Giną ludzie. Świat nie może dopuścić do najgorszego. To kadry z Umani... Zwyczajnego miasteczka! Nieludź, zatrzymaj się!!! - relacjonowała.