Bardzo ciekawe podsumowanie Lewych, jakie możecie znaleźć w internetach:
Trzeba uświadomić sobie jedną fundamentalną rzecz: publikacje medialne nie są dziełem przypadku czy spontanicznym głosem pojedynczych dziennikarzy, na wizerunek takiego Lewandowskiego pracują tuzy z dziedziny marketingu i PR-u. To całe szaleństwo, ktore obserwujemy od około 9 lat wokół Lewandowskich w polskich mediach, to jest wynik sumiennej pracy sztabu speców od wizerunku. Ludziom z jednej strony wtłacza się przekonanie, że to jest "swój chłop", portale sportowe są zalewane przez tabloidowe newsy o jego żonie, o dzieciach czy wyjazdach na wakacje, jednocześnie z drugiej strony regularnie pokazuje się szaraczkom ich miejsce w szeregu poprzez demonstrowanie finansowego bogactwa państwa L., co pozwala utrzymywać należyty dystans i szacunek do zamożnego Idola. Klasycznie: podziw i zazdrość, ale bez spoufalania się. Wizerunek Lewandowskiego jest sztucznie kreowany, sposób postrzegania jego klubu w Polsce jest starannie przygotowywany. Niemiecki Bayern jest klubem, wobec którego nie było nigdy sympatii w Polsce, więc w ostatnich latach wyrobiono w Polakach jakieś absurdalne przekonanie, że "warto kibicować niemieckiemu klubowi, bo dzięki temu zyskuje nasz Polak". Ludzie to łykają, ale w istocie futbol to gra zespołowa i nie ma sensownego powodu, aby traktować wygranych tego klubu jako tortu, z którego Polacy dostali jakiś kawałek.
Spora część ludzi mediów to ślepi koniunkturaliści i oportuniści, którzy zrobią wszystko, aby przypodobać się tłumom. Sprzedadzą się bez mrugnięcia okiem, z uśmiechem przyjmą premię za odpowiednie pokolorowanie swojego przekazu. Ludzie bez zasad. Dlatego mieliśmy Ryczela przeżywającego orgazm na wizji podczas strzelania bramek przez Borussię Dortmund, dlatego taki Szpakowski (czy tam inny głos w TV) potrafi otwarcie naginać świętą zasadę bezstronności komentarza meczowego sprzyjając w finale Ligi Mistrzów klubowi z jednym Polakiem w składzie (Lewandowski) ponad innym (Bułka). Dlatego taki Borek potrafi ubierać się na wizji w koszulkę Bayernu, itd. itp.
Machina medialna działa w ten sposób, że wystarczy mieć kontrolę nad kilkoma kluczowymi i najbardziej opiniotwórczymi oraz wpływowymi ośrodkami, aby sterować czyimś wizerunkiem w massmediach. Wtedy wszelkie głosy krytyczne, wszelkie głosy idące pod prąd są szybko uciszanie i filtrowane. W mediach sportowych taka zasada sprawdza się nawet lepiej niż w innych dziedzinach, bo - nie ukrywajmy - spora część kibiców to są ludzie, którzy oczekują prostego przekazu, biało-czarnego wręcz. Mało kto interesuje się publicystyką, ludzie oczekują dogmatów, a nie hipotez do rozważenia. I mamy to, co mamy: w polskich mediach od prawie dekady obowiązuje dogmat, że "klub Lewego to jest nasz klub" oraz "Robert to jest Pan Piłkarz". Już teraz wiadomo, że Robert Lewandowski to jest przyszły autorytet medialny na wszelkie możliwe tematy w latach 2025-2065.