Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan skrupulatnie dzielą się w sieci swoim bajkowym życiem. Równie pieczołowicie dokumentują niemalże każdy dzień najmłodszej latorośli, nie przejmując się, że nie wszystkim to się podoba. Małgorzata musiała już odpierać ataki m.in. ze strony "królowej polskich seriali", która grzmiała, że Rozenek zrobiła z Henryczka "słup reklamowy".
Trzeba przyznać, że - jak na celebryckie standardy - Majdany dość długo czekały z pierwszą okładkową sesją po narodzinach synka. Niespodziewanie w ponure październikowe popołudnie Gosia i Radek z trójką pociech objawili się czytelnikom magazynu Viva, uśmiechając się do nich znad basenu. W wywiadzie zatytułowanym "Siła rodziny" Majdany wyznają, że "żyją w zachwycie nad Henrykiem".
Nasz dar od losu - mówi o synku Rozenek. Czasami, kiedy człowiek bardzo długo o czymś marzy, boi się, że gdy jego pragnienia w końcu się spełnią, już nie będzie tak fajnie. W naszym przypadku rzeczywistość jest piękniejsza niż marzenie - dodaje.
Zanim pojawił się Henio, przyjaciele mówili mi, że narodziny dziecka są jak piorun. Wszystko się potwierdziło, ale emocje, które temu towarzyszą, trzeba przeżyć samemu - dodaje Radosław. Myślę, że ci, którzy mają dzieci, czują w stu procentach, czym jest te sześć kilogramów szczęścia i miłości. Dziecko sprawia, że stajemy się lepsi - duma.
W dalszej części wywiadu dociekliwa dziennikarka dopytuje, czy rodzice Henia poznaliby go... po zapachu.
Poznałabym go wśród miliona. Kiedyś oglądaliśmy serial o pingwinach, które, wracając z połowów, kierując się jakimś szóstym zmysłem, wśród tysięcy pingwiniątek odnajdywały swoje maluchy. Pomyślałam wtedy, że miałam podobnie z każdym moim synem. Moje piękne i unikatowe pingwinki odnalazłabym na końcu świata - otwiera się Małgorzata.
Nie wyobrażam sobie, że mógłbym synka nie poznać, bo pachnie cudownie - zastrzega Radosław. Kiedy na niego patrzę, a on spogląda na mnie z uśmiechem i szeroko otwartymi oczami, zastanawiam się, do kogo jest bardziej podobny. Jak się złości, jest podobny do mnie, kiedy się uśmiecha, do Małgosi - mówi.
Słodko?