Życie Michelli Meier-Morsi, duńskiej instagramerki, obecnie śledzi ponad 330 tysięcy użytkowników Instagrama. 15 stycznia blogerka, która miała już dwójkę dzieci, kolejny raz została mamą. Na świecie pojawiły się trojaczki: Karol, Teodor i Gabriel.
Michella zyskała rozgłos głównie za sprawą publikacji zdjęć zaskakująco szybko rosnącego brzucha. Na kilka dni przed rozwiązaniem urósł on do wręcz kolosalnych rozmiarów. Szczególną uwagę internautów wzbudził jego nietypowy, podłużny kształt. Choć kobieta obawiała się przyjścia na świat aż trzech synów na raz, to z ulgą zareagowała na pierwsze skurcze. Gigantyczny brzuch coraz bardziej utrudniał jej jednak codzienne funkcjonowanie, w tym nawet chodzenie.
Od momentu przyjścia na świat pociech influencerka dokładnie relacjonuje, jak wygląda opieka nad pięcioma maluchami. Dunka nie miała również obaw przed pokazywaniem swojego ciała już po porodzie.
Michella Meier-Morsi w social mediach ukazuje różne oblicza macierzyństwa. Relacjonuje wizyty u lekarzy, karmienia czy rodzinne spacery. Meier-Morsi może liczyć nie tylko na pomoc partnera, ale przede wszystkim swoich córeczek. Bliźniaczki chętnie pomagają w karmieniu maluchów oraz opiekują się młodszym rodzeństwem.
Blogerka dużo uwagi poświęca kwestiom dotyczącym odciągania pokarmu. Chętnie dzieli się z fankami różnymi metodami oraz gadżetami, które ułatwiają cały proces. Michella publikuje sieci zdjęcia z samego karmienia, w którym pomagają inni członkowie rodziny. Instagramerka publicznie porusza również problem braku pokarmu w piersi.
Mam zaparcia, infekcje dróg moczowych, bóle pleców i brzucha. Sutki czują się jak dwa siniaki, tak jak moja szyja i ramiona są kompletnie zmiażdżone, gdy próbuję nakłonić trzech chłopców do karmienia piersią - pisała w poście Michella.
Jesteś obłędna. Masz mój najgłębszy szacunek - odpowiadali fani blogerki.
Lubicie taką bezpośredniość w pokazywaniu życia na Instagramie?