W cieniu dramatów, jakie rozgrywają się na królewskim dworze Wielkiej Brytanii, swoje miejsce mają też animozje między członkami innych rodzin królewskich. Niedawno głośno było o decyzji podjętej przez duńską królową Małgorzatę II, która pozbawiła czworo swoich wnucząt tytułów królewskich.
Zgodnie z wolą monarchini wszystkie dzieci jej syna Joachima - Nikolai, Felix, Hanrik i Athena od początku przyszłego roku nie będą mogły posługiwać się królewskimi tytułami. Małgorzata zdecydowała, że będą się mogły przedstawiać jako hrabia albo hrabina Monpezat. Odarcie wnucząt z honorów królowa tłumaczyła... ich dobrem. Wyjaśniała, że w ten sposób chce całej czwórce zapewnić "normalne życie", z dala od obowiązków zajmujących royalsów. Jednocześnie zaznaczyła, że cała czwórka zachowuje swoje prawa do sukcesji tronu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Decyzja Małgorzaty odbiła się dużym echem nie tylko w duńskich mediach - szybko rozeszła się w internecie i wywołała masę komentarzy oraz pytania na temat faktycznych relacji między królową a jej synami i ich rodzinami. Małgorzata odebrała bowiem tytuły jedynie dzieciom Joachima, pozostawiając zaszczyty dzieciom drugiego syna, księcia koronnego Danii, Fryderyka.
W wyniku kontrowersji, jakie wywołała jej decyzja, królowa postanowiła się wytłumaczyć. Na Instagramie monarchini opublikowano oficjalne oświadczenie. Pojawiło się ono kilka dni po tym, jak książę Joachim publicznie wyznał, że jego relacje ze starszym bratem, następcą tronu Fryderykiem, są "skomplikowane".
W ostatnich dniach zauważyłam silną reakcję na moją decyzję związaną z używaniem w przyszłości tytułów przez dzieci księcia Joachima. Reakcje te oczywiście odczułam sama.
Następnie monarchini wyjaśnia, że decyzję podjęła już dawno.
To była mocno przemyślana decyzja. Po 50 latach na tronie naturalną rzeczą jest patrzeć wstecz, ale i spoglądać w przyszłość. Posługiwanie się tytułami królewskimi niesie ze sobą mnóstwo obowiązków i odpowiedzialność, jaka w przyszłości spocznie na członkach rodziny królewskiej. Dostosowanie, które uważam za niezbędną gwarancję dla przyszłości monarchii, zdecydowałam się wprowadzić w odpowiednim czasie. Podjęłam decyzję jako królowa, matka i babcia. Nie przewidziałam jednak, że odbije się ona tak bardzo na moim młodszym synu i jego rodzinie, i przepraszam za to.
Następnie Małgorzata podkreśliła, że jej dzieci i ich rodziny są jej największą radością i dumą:
Mam teraz nadzieję, że jako rodzina odnajdziemy drogę do spokojnego odnalezienia się w tej sytuacji.
Myślicie, że jej słowa uspokoją emocje w rodzinie?