Pomimo tego, że większość restauracji, barów czy innych miejsc publicznych została już otwarta, w Polsce i na świecie wciąż panuje pandemia koronawirusa. I choć liczba zachorowań rośnie w zawrotnym tempie, niewiele osób zdaje się tym przejmować, korzystając do woli z dobrej pogody i złagodzonych obostrzeń.
Nawet celebryci, pomimo początkowego budowania kampanii wizerunkowych na apelowaniu do fanów o pozostanie w domach, znacznie się wyluzowali i oddali beztroskim rozrywkom. Dobrym przykładem może być chociażby Julia Wieniawa, która odkąd otwarto stołeczne klubokawiarnie, właściwie ich nie opuszcza, zmieniając tylko towarzystwo.
Nie tylko "zwykłych" ludzi może dopaść choroba, a celebryci nie są na nią odporni. Co kilka dni dowiadujemy się o tym, że ktoś z gwiazdorskiego kręgu został zarażony koronawirusem lub ma jego podejrzenie. Mimo tego, niektórzy wciąż twierdzą, że wirus nie istnieje i nie należy się go obawiać. Prowodyrką "koronasceptycyzmu" w Polsce jest oczywiście Viola Kołakowska, która z uporem maniaka namawia internautów do buntu przeciwko "systemowi".
Reżyser "Przyjaciółek" potwierdza, że jedna z aktorek ma KORONAWIRUSA! "Wszyscy jesteśmy przerażeni"
Do grona zakażonych celebrytów dołączyła właśnie Anna Ryśnik znana jako "Duża Ania" z Warsaw Shore. Wyznała ona na swoim InstaStories, że kilka dni temu zachorowała koronawirusa, ale teraz ma się już lepiej.
Dzisiaj jest pierwszy dzień, w którym czuję, że naprawdę wracam do zdrowia, że to już nie są żarty. Mam wam bardzo dużo do powiedzenia, ponieważ ten czas dał mi do myślenia, przewrócił moje życie do góry nogami i zweryfikował wielu ludzi - oznajmiła.
Postanowiła też poprosić fanów o rozsądek i zapewnić "koronasceptyków", że zagrożenie jest realne, a jej stan był tego przykładem.
Wiem, że temat koronawirusa jest kontrowersyjny i nie chcę wdawać się w polityczne dyskusje. Chciałabym tylko zaznaczyć i ostrzec na podstawie własnego doświadczenia, że ten wirus istnieje i nie powinniśmy go bagatelizować. Ja to robiłam - wychodziłam, tak jak wy, z założenia, że "co ma być, to będzie" - opisała Ania. Wydaje mi się, że każdy z nas go przechoruje mniej lub bardziej. Są ludzie, którzy przechodzą go bezobjawowo, a są tacy, którzy przechodzą bardzo ciężko. Nie chcę apelować i mówić, żebyście nie nosili maseczek, bo to i tak w niczym nie pomoże... Nie wypowiadam się. Nie wiem, czy to działa, czy nie działa, ale dla niedowiarków - wirus istnieje.
Celebrytka opowiedziała też o najgorszym momencie choroby, w którym naprawdę zaczęła obawiać się o swoje życie.
Trzy czy cztery dni temu, kiedy prosiłam na Instagramie o pomoc, miałam punkt kulminacyjny i po prostu myślałam, że umrę. Wymiotowanie, nudności, temperatura, brak sił - to wszystko się skumulowało. Siedziałam i płakałam, to było straszne i nie życzę tego nikomu. To było gorsze niż szkarlatyna, którą przechodziłam w zeszłym roku - dodała Ryśnik.
Myślicie, że jej wyznanie skłoni Violę Kołakowską i innych "koronasceptyków" do refleksji?