Niejedna szelma próbowała już dorobić sobie w sieci na koronawirusie, sprzedając niepełniące swojej funkcji jednorazowe maseczki i żele antybakteryjne po zawrotnych cenach. Nie spodziewaliśmy się jednak, że na epidemii będzie można zbudować medialną karierę.
Ta niebywała sztuka udała się w ostatni czwartek dyrektor słubickiego Sanepidu, Jadwidze Caban-Korbas, której nagrane z konferencji prasowej dotyczącej pierwszego w Polsce przypadku zakażenia koronawirusem w kilka godzin stało się hitem internetu.
Spośród gromady znużonych urzędników panią Jadwigę wyróżnia nie tylko styl ubioru i zamiłowanie do ekstrawaganckich dodatków, ale przede wszystkim nieposkromiona charyzma i ukryty talent komediowy. Informując o stanie zdrowia pacjenta, udało jej się bowiem ze szczegółami opisać jego skomplikowane życie uczuciowe, a także zdradzić, jak wyglądają obecnie zapasy w lokalnym dyskoncie spożywczym.
Sytuację mamy dobrą, dalej to twierdzę. Mamy jeden przypadek zdiagnozowany pozytywnie. Karetka przyjechała, żeby pacjenta zabrać, ubrana w sposób właściwy, zgodnie z procedurą. Powiem państwu, że przez cały czas się martwiłam, czy ten pacjent przeżyje - rozpoczęła swoje przemówienie na konferencji.
Następnie dyrektor Sanepidu przeszła do absolutnego gwoździa programu, czyli życiowych perypetii pacjenta zarażonego koronawirusem.
Żona tego pana, z którą ten pan jest w separacji i syn tej pani z pierwszego małżeństwa, tej żony, bo nie wiem, czy już określać ją jako byłą żonę, czy żonę, z którą jest w separacji - państwo, na szczęście mieszkają w jednym w prawdzie domu, ale w dwóch odrębnych mieszkaniach, bez komunikacji. Przez sień, po dwóch stronach domu. Ta pani młoda nie chce za bardzo współpracować, sama zadzwoniła do mnie, a jednocześnie nie chce podać danych jej ani żona ta tego pana chorego, bo to nie jest jej dziecko, tylko jego, a on już na tyle dziś wyzdrowiał, że już się odgrażał. Ja nie potrzebuję od nikogo danych, żeby podać je na targu w poście, poopowiadać przyjaciółce, czy przy budce z piwem - zapewniła z nieukrywanym przejęciem.
Przypomnijmy: Przedsiębiorcza uczestniczka "Ex na plaży" sprzedaje… MASECZKI CHIRURGICZNE! Po 1 euro za sztukę
Następnie pani Jadwiga przystąpiła do dokładnego i niezwykle dramatycznego zrelacjonowania podróży zarażonego pacjenta do Polski.
My na szczęście mamy tylko ten jeden przypadek, ale panujemy teraz nad wszystkimi kontaktami, z którymi ten pan mógł się ewentualnie spotykać. Mamy informacje od niego, że w Cybince nie spotykał się z nikim. (...) Nie do końca sprawa jest jasna, bo pacjent twierdzi, że po pierwsze, jak wsiadał, to nie miał żadnego kaszlu, usiadł z tyłu, za nim siedziała tylko jedna pani, pół autokaru kaszlało. Ja nie wiem, kto kogo poczęstował i czym.
Dyrektor Sanepidu pozwoliła sobie także sformułować kilka prostych instrukcji do wszystkich, którzy z obawy przed koronawirusem plądrują sklepowe półki.
To tak gwoli, żeby wszystkim opadły emocje, bo ja dziś od rana naprawdę nie wiem, jak się nazywam, a Cybinka wygląda podobno, jakby ją korniki zżarły, a przynajmniej Biedronka w Cybince. Więc proszę państwa, jak macie takie zapasy, to trzymajcie na gorsze czasy, a póki co zwykła chemia domowa wam wystarczy.
Nie obyło się także bez udzielenia słuchaczom kilku bardzo życiowych rad.
Nie całujcie się z nikim, kto wykazuje objawy infekcyjne i nie jest mężem. A nawet z mężem nie, bo po co chłopa nam zarazić.
Zabawne?