Poznański oddział "Gazety Wyborczej" donosi o lokalnym skandalu, którego jednym z bohaterów stał się Grzegorz Hyży. Jak donosi wspomniane medium, życie mieszkańców tego miasta od miesięcy zatruwa dyskoteka Ozazu, która funkcjonuje w centrum i w bliskim sąsiedztwie lokali mieszkalnych. Na dziedzińcu kamienicy umieszczono scenę koncertową, bar z drinkami oraz antresolę.
Klub Ozazu solą w oku poznańskich mieszkańców. "Żyjemy jak na Woodstocku"
W obszernej relacji Filipa Siudy pojawiły się nie tylko komentarze mieszkańców, których życie codzienne zamieniło się w piekło przez ciągły hałas, lecz także opisano opieszałość służb, które miały pozostać głuche na zgłoszenia w tej sprawie. Dziennikarz opisuje, że po pomiarze hałasu miały być one znacznie przekroczone, a dyżurny policji jedynie rozkładał ręce.
No tak, znamy sprawę, ale co mamy zrobić? Zamiast do nas dzwonić, piszcie skargi do urzędu miasta - radził. Zgłoszenie przyjęto, ale ponoć nikt ostatecznie się tam nie zjawił.
Relacje osób, które od miesięcy muszą żyć w ociążliwym hałasie, także w nocy, relacjonują sytuację jako dramatyczną. Nie mogą spać, odgłosy imprez muszą zagłuszać telewizorami, a o przepływie świeżego powietrza w gorące letnie dni mogą tylko pomarzyć z racji pozamykanych okien.
Śpię w słuchawkach, a młodszy brat przy włączonym telewizorze. Ale to nic nie daje. Babcia bierze tabletki nasenne, a i tak po kilka razy budzi się w nocy - relacjonuje jedna z nastolatek. Starszy mężczyzna jej wtóruje: Żyjemy tu jak na Woodstocku, tylko błota brakuje.
Jak opisano w tekście, rada osiedla usiłowała umówić się na spotkanie z osobami wymienionymi jako decyzyjne w sprawie działalności klubo-dyskoteki Ozazu, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło. Dramat mieszkańców wciąż trwa.
Rada osiedla Stare Miasto próbowała umówić spotkanie z Grzegorzem Hyżym i menedżerem lokalu, ale żaden z podanych terminów im nie pasował - czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandal wokół poznańskiego klubu Ozazu. Jaki związek ma z tym Grzegorz Hyży?
Nazwisko znanego wokalisty nie pojawia się w tekście bez przyczyny, gdyż, jak zauważono, widnieje on w Krajowym Rejestrze Sądowym jako współudziałowiec i członek zarządu spółki. Miejsce jest też reklamowane jego nazwiskiem w mediach społecznościowych, jako "Ozazu by Hyży", a on sam wystąpił na otwarciu lokalu pod koniec czerwca tego roku. Drugą osobą decyzyjną ma być biznesmen Ahmed Chehid Sarsar, którzy wszystkim zarządza.
Dziennikarze postanowili więc zapytać o sprawę Grzegorza, który, po kilku próbach nieudanego kontaktu, przesłał redakcji oświadczenie w formie SMS-a. W krótkiej odpowiedzi odcina się od miejsca, które promowanie jest jego nazwiskiem i twierdzi, że jest wyłącznie jego inwestorem.
Grzegorz Hyży nie jest członkiem zarządu ani właścicielem miejsca, w związku z czym nie jest uprawniony do udzielania informacji i odpowiadania na pytania w jego imieniu. Aktualnie pozostaje tylko i wyłącznie inwestorem - przytoczono treść SMS-a.
Sarsar później potwierdził jego słowa, twierdząc, że Hyży nie jest członkiem zarządu Ozazu od końca sierpnia, a dane w KRS nie zostały jeszcze zaktualizowane. Zapewniał również, że poziom hałasu jest na bieżąco monitorowany, a skargi mieszkańców na hałas nigdy do niego nie dotarły. Postawiona na podwórzu scena ma być z kolei "użytkowana sporadycznie".
Nieprawidłowości dopatrzyła się też miejska konserwatorka zabytków, której zgoda miała obejmować tylko "postawienie nieprzytwierdzonych do podłoża podestów". Dyskoteka musi dostosować się do szczegółów postępowania w tej sprawie, a odmowa może słono kosztować. Urząd miasta potwierdził, że w maju 2023 wydał koncesję na sprzedaż alkoholu w Ozazu, reszta szczegółów jest w trakcie ustalania.
To miasto pozwoliło na taką działalność w dzielnicy mieszkaniowej - zauważa Lidia Koralewska. Nie wiemy, czy poszczególne wydziały urzędu miasta przewidziały skalę uciążliwości takiego miejsca na otwartej przestrzeni, bez możliwości wygłuszenia. Chyba że to samowola.
Z pytaniem zwrócono się do prezydenta Poznania - na razie bez odpowiedzi.