Na początku kwietnia w mediach było głośno o powyborczym incydencie określanym jako "kość niezgody". Chodzi oczywiście o sytuację, do której doszło w jednym z domów w położonych w województwie warmińsko-mazurskim Bartoszycach. 44-letnia kobieta miała uderzyć swojego partnera wyjętą z garnka kością, na której gotowała zupę. Mężczyzna trafił do szpitala z obrażeniami głowy. Nie obyło się bez szycia. Jak się później okazało, para była pod wpływem alkoholu i jak ujawniono, pokłóciła się o wyniki wyborów. Co więcej, wkrótce wyszło na jaw, że na agresorce ciąży wyrok za stosowanie przemocy wobec wspomnianego wyżej mężczyzny.
Wpadka na wizji. Dziennikarka TVN24 wybuchła śmiechem
Zdarzenie wyjątkowo rozbawiło prowadzącą wydanie TVN24, w którym poinformowano o sprawie, Annę Seremak. Dziennikarka, słysząc o tym, co stało się w Bartoszycach, wybuchła na wizji niekontrolowanym śmiechem.
W żartobliwy sposób odniosła się do sytuacji także później w serwisie X.
Tak było, przyznaję! - napisała rozbawiona, reagując na krążące po sieci nagranie ze sobą w roli głównej i odniosła się do zaangażowanych w materiał kolegów:
Mariusz, mistrz opowieści. Piotr - świetny reporter, który pomocną dłoń potrzebującemu (tu - pani ze studia) poda!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do Rady Etyki Mediów wpłynęły skargi na śmiejącą się na wizji Annę Seremak
Choć mogłoby się wydawać, że po ponad miesiącu sprawa już ucichła, nic bardziej mylnego. Jak podają Wirtualnemedia.pl, do Rady Etyki Mediów wpłynęły skargi ze strony trzech osób, w tym Jakuba Chabika, przewodniczącego Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn. W piśmie do REM zwrócił się on z apelem o podjęcie dalszych kroków. Mężczyzna zasugerował bowiem, że zachowanie Seremak "lekceważy" przemoc wobec mężczyzn.
Do mediów całej Polski powinno z Państwa strony wyjść jasne, mocne przesłanie: przemoc wobec mężczyzn jest realnym zjawiskiem, i nie wolno jej lekceważyć i wyszydzać, a ofiary tej przemocy zasługują na pomoc i wsparcie. (...) O mężczyznach można, a gdzieniegdzie nawet wypada, pisać negatywnie - nieomal codziennie widzimy generalizujące, krzywdzące opisy: mężczyźni są "przemocowi" i "agresywni", a w najlepszym razie "niezdarni", "zagubieni". W naszej ocenie w większości wynikają one ze stereotypu i pragnienia popularności i "klikalności" materiałów. Jasne wytyczne w tej sprawie ze strony Rady Etyki Mediów bardzo by w tym pomogły - przekonywał Chabik.
Rada Etyki Mediów reaguje na skargi na dziennikarkę TVN24
Przewodniczący Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn doczekał się odpowiedzi od swojego odpowiednika w Radzie Etyki Mediów. W przesłanej do portalu Wirtualnemedia.pl odpowiedzi Ryszard Bańkowicz nie zgodził się z aż tak surową oceną zachowania dziennikarki TVN24.
W ocenie przewodniczącego REM "dziennikarz świadomie wykpiwający w swoich publikacjach akty przemocy rodzinnej - niezależnie od tego, czy jej sprawcą jest mężczyzna, czy kobieta, a ofiarą mężczyzna, kobieta, czy dziecko - narusza dwie zapisane w Karcie Etycznej Mediów zasady: obiektywizmu, oraz szacunku i tolerancji". Tym razem nie mieliśmy jednak do czynienia z takim przypadkiem. Bańkowicz podkreśla, że prezenterka TVN24 mogła w momencie relacjonowania zdarzenia nie wiedzieć o przeszłości sprawczyni ataku. Dziś już wiadomo, iż ciąży na niej wyrok za stosowanie przemocy wobec mężczyzny, którego teraz pobiła, lecz wtedy jeszcze ta wiedza nie była powszechna. Tymczasem dziennikarka (w opinii REM) została zaskoczona informacją o uderzeniu kością z zupy i po prostu zareagowała na nią jak na "dowcip nie pierwszego sortu" - czytamy na Wirtualnemedia.pl
Odniesiono się również do propozycji, by stawiać dziennikarzom "jasne wytyczne" dotyczące omawiania tematów z przemocą w tle. Przedstawiciele REM dali jasno do zrozumienia, że nie dostrzegają takiej konieczności. Co więcej, dostrzeżono pewne niebezpieczeństwa związane z takim stawianiem sprawy.
Dziennikarzom nie potrzeba "wytycznych" nakazujących, jak mają pisać i mówić o chłopcach i mężczyznach, tak jak nie potrzeba mediom instrukcji o przedstawianiu dziewcząt i kobiet, lekarzy i prawników, wojskowych i cywili, rolników i rybaków, nauczycieli i uczniów. A gdyby stowarzyszeniom reprezentującym te wszystkie środowiska udało się skutecznie przymusić media do przestrzegania zestawu takich "standardów", to zanim byśmy się wszyscy obejrzeli stałyby się one szkieletem nowego systemu cenzury - wyjaśnił przewodniczący Rady Etyki Mediów.
Co myślicie o całej sytuacji?