Choć przez większość medialnej kariery Kinga Rusin starała się utrzymać w mediach image grzecznej i ułożonej profesjonalistki, w ostatnich latach "reporterka bez granic" wyrosła na jedną z bardziej kontrowersyjnych celebrytek w branży. Za sprawą odważnych wypowiedzi i nieustającej potrzeby konfrontacji, 48-latka udowodniła, że niestraszne jej konflikty z innymi, gdy w grę wchodzi bronienie swoich racji.
Ostatnio Kinga wdała się w kolejną z rzędu utarczkę słowną, która szybko stała się pożywką dla mediów. Zaczęło się od prześmiewczego artykułu Witolda Szabłowskiego, w którym związany z "Gazetą Wyborczą" dziennikarz wytknął celebrytce hipokryzję i wybiórcze, jego zdaniem, podejście dziennikarki do ekologii. Błyskawicznie doczekał się kąsliwej odpowiedzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarz "wyjaśnia" Kingę Rusin w ironicznym poście: "Trochę się to nie klei"
Wygląda jednak na to, że trafił swój na swego, bo Szabłowski w żadnym wypadu nie zamierza składać broni. Na facebookowym profilu pisarza pojawił się obszerny post, w którym autor odniósł się do karcących słów Kini wymierzonych w swoim kierunku. Szabłowski nie omieszkał wspomnieć o cennych radach byłej gwiazdy TVN, która zaproponowała mu, by w końcu zrobił coś pożytecznego, przysłużył się wyższej sprawie i napisał reportaż o jej brawurowej walce z kłusownikami, która będzie miała swój ciąg dalszy w kolejnych tygodniach.
Pani Kinga Rusin poświęciła mi wczoraj mini - wykład na swoim Instagramie - zaczął. Jest w nim kilka szpilek, jest kilka pomysłów, o czym powinienem napisać kolejne książki, jest wreszcie zaproszenie do sądu, na jej rozprawę z myśliwymi.
Dziennikarz zwrócił też uwagę na jedną zasadniczą kwestię: w obszernym poście poświęconym dziennikarzowi gwiazda nie odniosła się do instagramowych przechwałek m.in. o majątku wydanym na loty helikopterem i rajdach jeepem. Starając się wyjaśnić swój punkt widzenia Szabłowski znów posłużył się obrazową analogią.
Ale nie rzeczy najistotniejszej: nie ma nawet próby wyjaśnienia tego, od czego się sprawa zaczęła: jak można najpierw namawiać ludzi, by nie jeździli windą i rzadziej się myli, bo niszczymy w ten sposób planetę, a potem - zamieszczać zdjęcia z przelotu helikopterem nad wodospadami na Hawajach. Pani Kingo Szanowna. To trochę tak, jakby jednego dnia szła Pani na rozprawę z myśliwymi, a drugiego wrzucała na insta zdjęcie, jak wcina Pani kiełbasę z dzika. Trochę się to nie klei - stwierdził.
Na koniec dziennikarz wyraził nadzieję, że doczeka się obiecanych przez celebrytkę wyjaśnień.
Czekam więc na obiecane wyjaśnienia w temacie "konsumpcja" a "ekologia" - choć jeśli mam być szczery, to spodziewam się raczej lania wody w stylu "ten helikopter wcale tak dużo nie pali" niż czegoś poważnego. Ale bardzo chętnie dam się zaskoczyć - dodał.
Czekacie na kolejną rundę?