Sprawa tajemniczego zaginięcia Iwony Wieczorek ciągnie się już od ponad dekady, a osoby winne jej zniknięciu pozostają bezkarne. Niedawno policja zatrzymała Pawła P. i jego partnerkę, co poruszyło lawinę spekulacji, jakoby wydarzenia sprzed lat miały się wkrótce doczekać finału. Nie brak jednak głosów, że do prawdziwego przełomu wciąż daleko.
Zobacz: Paweł P. niedawno żalił się autorowi książki o Zatoce Sztuki: "Zobaczysz, że będę DRUGIM KOMENDĄ"
Sprawa Iwony Wieczorek. Mikołaj Podolski zabiera głos: "Zostawiłbym kilka procent na to, że żyje"
Podczas gdy prace na terenie Sopotu i Zatoki Sztuki wciąż trwają, nowe ustalenia w sprawie Iwony Wieczorek komentują ci, którzy niegdyś próbowali rozpracować jej tajemnicze zaginięcie. Jednym z nich jest dziennikarz śledczy Mikołaj Podolski, który już wcześniej wypowiadał się w tej kwestii. Teraz ponownie zagrał głos w rozmowie z działem kobiecym serwisu Gazeta.pl.
Jestem chyba jedynym dziennikarzem, który zajmował się tą sprawą i który zostawiłby kilka procent na to, że Iwona żyje - przyznaje.
Jednocześnie dodaje, że ma też inną teorię.
Zostawiłbym też kilka procent możliwości, że została pochowana jako NN, bo w Polsce też zdarzają się takie przypadki, sam je opisywałem w artykułach. Oczywiście szanse na obydwa te scenariusze są małe, ale dopóki nie poznamy rozwiązania, to lepiej zupełnie ich nie odrzucać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mikołaj Podolski badał sprawę Iwony Wieczorek. Tak mówi o Krzysztofie Rutkowskim
Jednocześnie dziennikarz nawiązał do udziału Krzysztofa Rutkowskiego w śledztwie wokół zaginięcia dziewczyny. Jak zauważa, media nie zawsze skupiają się na tych wątkach, na których powinny, a słynny detektyw bez licencji jedynie przekłada do tego rękę.
Widziałem w aktach sprawy, że Krzysztof Rutkowski podał kiedyś informację o doniesieniu na temat Iwony ze Szwecji, a potem w zeznaniu się z tego wycofał, mówiąc, że była to taka podpucha dla mediów. Media nie zawsze kierują swoją uwagę na właściwe tropy - podsumowuje.
Podolski wskazuje, że jednym z wątków, które uważa za szczególnie zaniedbane w medialnej dyskusji wokół zaginięcia Wieczorek, jest udział Patryka G., jej byłego chłopaka.
Patryk miotał się w zeznaniach. Na początku nie chciał przyznać, że tego wieczoru był w parku Reagana, że razem z kolegami poruszał się autem po Trójmieście. Przez pierwsze dni po jej zaginięciu nie brał udziału w poszukiwaniach. Podawał kilka różnych wersji odnośnie do tego, gdzie był w tamtych dniach, zmieniał je, jego koledzy również mataczyli. Wszystko to było dość tajemnicze, ale na jego korzyść przemawiało to, że według logowania telefonu szybko znalazł się tej nocy w swoim domu. Nie ma też żadnego dowodu na to, że spotkał się wtedy z Iwoną. Ale parę osób go podejrzewało. Śp. Janusz Szostak aż do śmierci wskazywał, że jest to osoba, której ewentualne powiązania ze zniknięciem Iwony nie zostały do końca wyjaśnione.