W czasie ogólnopolskiej dyskusji o prawie do aborcji o swoich trudnych doświadczeniach zaczęło opowiadać wiele osób publicznych. Gwiazdy niemal zgodnie podkreślają, że w dramatycznych sytuacjach życiowych nikt nie powinien podejmować najcięższej z możliwych decyzji za matkę.
Przejmującą historią podzieliła się Joanna Kurowska, która urodziła martwe dziecko.
NIC, ale to NIC nie jest w stanie równać się z bólem, utratą nadziei, upokorzeniem, stratą, jaką był poród dziecka, o którym wiedziałam, że nie będzie żyło. Tym bardziej nie pojmuję, jak można świadomie skazywać na to inne kobiety - napisała aktorka.
O niezwykle smutnych doświadczeniach opowiedział też dziennikarz TVN Wojciech Bojanowski. Odwiedził on grób swojego synka i na cmentarzu nagrał krótki filmik, w którym opowiedział, że dziecko cierpiało na zespół Edwardsa. Lekarze wykryli to w 4 miesiącu ciąży.
Bardzo małe szanse, żeby urodzić się żywym i zdrowym. Ale podjęliśmy decyzję, że spróbujemy. Że może zdarzy się jakiś cud. Może Bóg pomoże. Tak chcieliśmy. Stwierdziliśmy, że może uda go wyleczyć. Byliśmy gotowi na to, by w domu urządzić szpital. By zmierzyć się z tym wszystkim, co się dzieje. Po kilkunastu dniach okazało się, że jego serduszko przestało bić - wyznał łamiącym się głosem.
Dziennikarz powiedział, że w tak trudnych sytuacjach rodzice powinni mieć wybór.
Pamiętam, jak się wtedy czuliśmy. Wiem, co to znaczy dla rodziców. Myślę, że dowolność, możliwość podjęcia decyzji to coś, co w tej szalenie trudnej sytuacji być może mogłoby się rodzicom po prostu należeć - dodał.